Pomnikowa postać polskiego sportu. Legenda. Wzór sportowca. Jeżeli porównać dawne czasy do współczesności to Ryszard Szurkowski popularnością przewyższał Adama Małysza w dobie Małyszomanii. Gdy doszło do wyborów najwybitniejszego polskiego sportowca XXX-lecia PRL-u ustąpił tylko Irenie Szewińskiej, wybitnej lekkoatletce, pięciokrotnej mistrzyni olimpijskiej. W ubiegłorocznym plebiscycie zorganizowanym na stulecie Polskiego Związku Kolarskiego pierwsze miejsce bezdyskusyjnie przypadło zmarłemu dziś Szurkowskiemu. Walka toczyła się o pozostałe pozycje. Miał serce jak dzwon Pochodził z Dolnego Śląska, ze Świebodowa koło Milicza. W LZS Milicz rozpoczynał swoją karierę. To był biedny klub, bez sprzętu, możliwości wysyłania zawodników na wielkie wyścigi. Trudno było się z niego wybić. Jeździł, ale nie z myślą o wielkiej karierze sportowej. Kiedy dostał powołanie do wojska, poszedł do wojska. Po służbie wrócił w rodzinne strony i myślał o zakończeniu kariery. Za namową rodziny przeszedł do Dolmelu Wrocław. To był ważny sportowy awans. Kolarze z tego klubu jeździli już w Wyścigu Pokoju, w reprezentacji Polski. To w Dolmelu zdobył pierwszy tytuł - wygrał przełajowe mistrzostwo kraju. Ten sukces otworzył mu bramy do kariery. Pierwsze międzynarodowe starty, powołania do reprezentacji. Badania przeprowadzone we Wrocławiu potwierdziły również, że ma wydolność fizyczną na najwyższym poziomie, "serce jak dzwon". Lekarze i trenerzy już wiedzieli, że nadawał się do kolarstwa. Wygrywał Tour de France Europy Wschodniej Pierwszy raz w szerokiej kadrze na Wyścig Pokoju znalazł się w 1968 roku. Był kompletnie nieznany, nie mógł jeszcze dostać powołania. Ale legendarny trener Henryk Łasak miał na niego oko. Szurkowski pojechał w Wyścigu Pokoju rok później. Od razu zajął drugie miejsce za świetnym Francuzem Jean-Pierrem Danguillaume, który później wygrywał etapy na Tour de France i był brązowym medalistą zawodowych mistrzostw świata. Wyścig Pokoju to był jego wyścig. Wygrał go cztery razy. Rywalizacja z kolarzami z ZSRR i Rosjanami i Niemcami z NRD miała dodatkowy polityczny podtekst, choć sam wyścig, organizowany przez trzy największe gazety z: Polski ("Trybunę Ludu"), NRD ("Neus Deutschland") i Czechosłowacji ("Rude Pravo"), był uważany za ważny element komunistycznej propagandy. Startowali w nim najlepsi zawodnicy z Europy Wschodniej i innych krajów komunistycznych (np. Mongolii). Nazywano go później Tour de France Europy Wschodniej. - Mówili, że to komunistyczny wyścig, ale dla kolarzy to był wyścig. Wielki, doskonale przygotowany - wspominał po latach Ryszard Szurkowski. Kibice nie zwracali uwagi na kontekst. Tłumnie przychodzili na trasy. Majowe relacje, szczególnie radiowe, należały do codziennego rytuału Polaków. Szurkowski, wygrywając ten wyścig w latach 1970, 1971, 1973 i 1975 stał się z miejsca idolem Polaków. Tęczowa koszulka Swoją wielką sportową klasę Szurkowski potwierdzał nie tylko w Wyścigu Pokoju. Szybko udowodnił, że liczy się na świecie. W 1973 roku odniósł jedno z najpiękniejszych zwycięstw polskiego sportu. W Barcelonie został mistrzem świata w wyścigu indywidualnym amatorów. To był pierwszy złoty medal na szosowych MŚ Polaka w konkurencji indywidualnej. Ten wyścig był rozegrany po mistrzowsku. Wojciech Matusiak, Stanisław Szozda i Tadeusz Mytnik dyktowali tempo, pracując na swojego rywala, którym był Szurkowski. Po kolei odpadali Mytnik, Matusiak, do końca wytrzymał Szozda. Na wzgórzu Montjuic do przodu wyrwał Szurkowski i wygrał samotnie. "Viva Polonia" napisał po tym wyścigu dziennik "El Mundo Deportivo". - To jest coś na co pracuje się przez całą karierę. To dla mnie najważniejsze osiągnięcie, choć każdy medal olimpijski i Wyścig Pokoju cenię sobie ogromnie. Tęczowa koszulka mistrza świata najbardziej dowartościowuje kolarza - mówił mi Szurkowski w jednym z wywiadów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Wcześniej Polacy zdobyli jeszcze drużynowe mistrzostwo świata. Szurkowski w drużynie zdobył jeszcze złoto dwa lata później w Yvoir. Na igrzyskach olimpijskich w Monachium i Montrealu Polacy przegrali drużynówkę z ZSRR. Szurkowskiemu nie udało się zdobyć medalu w konkurencji indywidualnej. Zawodowcy się go bali Jak każdy kolarz z Europy Wschodniej nie miał prawa występu w najbardziej znanych dziś wyścigach - Tour de France, Giro d’Italia, Vuelta a Espana. W 1974 roku pojechał jednak w wyścigu Paryż - Nicea, "wyścigu ku słońcu". Był 28. W klasyfikacji generalnej, a na jednym z etapów drugi. Po tych zawodach posypały się dla niego propozycje kontraktów w grupach zawodowych. Nie było na to pozwolenia od komunistycznych władz. Kolarze z krajów Europy Wschodniej nie mieli prawa do licencji zawodowej. Byli jednak niezwykle cenieni, zwłaszcza Polacy. - Po latach Eddy Merckx powiedział mi, że w tym wyścigu mieli za zadanie pilnować tylko Polaków. Nie mogli z nami przegrać, bo to byłaby prestiżowa klęska - wspominał Szurkowski. Trener mistrza świata Karierę zakończył w 1980 roku w warszawskim Polonezie. Później został trenerem. To on doprowadził do sukcesów w Wyścigu Pokoju Lecha Piaseckiego, Andrzeja Mierzejewskiego. Trenował też Czesława Langa. W 1985 roku w Giavera del Montello pod jego wodzą Lech Piasecki został mistrzem świata w wyścigu w wyścigu indywidualnym, trzy lata później drużyna wywalczyła srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Seulu. Przez wiele lat pracował w tworzących się grupach zawodowych w Polsce Exbud, Pekaes. Stworzył własny team. Był politykiem. W 2005 roku startował w wyborach parlamentarnych z ramienia Socjaldemokracji Polskiej. Przegrał. Cały czas blisko kolarstwa i sportu. Regularnie grał w tenisa, startował w wyścigach weteranów. Nigdy się nie poddał To jeden z takich wyścigów, rozegrany w Kolonii, doprowadził do tragedii. 10 czerwca 2018 roku upadł na trasie. Skutki wypadku były tragiczne. Ryszard Szurkowski został sparaliżowany, jego twarz musiała ulec rekonstrukcji. Dzielnie, tak jak na kolarskich trasach, walczył o zdrowie. Otrzymał wielkie wsparcie od kibiców z kraju i ze świata. To był jego najtrudniejszy wyścig w życiu. Nigdy się nie poddał. Czytaj więcej na ten temat: Zmarł Ryszard Szurkowski, najbardziej utytułowany polski kolarz "Nie brałem pod uwagę, żeby się poddać"Zygmunt Hanusik o Szurkowskim: Nigdy się nie wywyższałDzięki niemu rysowaliśmy trasy na wszystkich osiedlachRyszard Szurkowski miał niezwykłą, rzadko spotykaną cechęRyszard Szurkowski w ostatnim wywiadzie: Życzę sobie pierwszego samodzielnego krokuZmarł Ryszard Szurkowski. GaleriaSportowy świat żegna wielkiego mistrzaAdam Probosz: To był człowiek - symbol Olgierd Kwiatkowski