Kariera chłopaka z małopolskich Zegartowic rozwija się jak scenariusz kasowego filmu. Trudne początki, wielki talent, ciężka praca i sen staje się jawą! Rafał ma za sobą wspaniały sezon - jako pierwszy Polak wygrał dwa etapy najbardziej prestiżowego wyścigu - Tour de France i wrócił z Francji z koszulką w czerwone grochy dla najlepszego "górala". Wielką klasę potwierdził odnosząc dwa etapowe zwycięstwa na Tour de Pologne i wygrywając nasz narodowy wyścig. Szefowie grupy Tinkoff-Saxo, której barwy nosi jeden z najlepszych "górali" w zawodowym peletonie, nie czekali nawet do Tour de Pologne, tylko tuż po "Wielkiej Pętli" przygotowali dla niego nowy kontrakt, choć stary miał wygasnąć dopiero za półtora roku. - Miałem inne oferty, ale zostałem Tinkoff-Saxo, bo dobrze się czuję w naszej grupie, poza tym mam już rodzinę i chciałem stabilizacji - wyjaśnił. Nie bez znaczenia jest także fakt, że w zespole są Polacy - Paweł Poljański i masażysta Arkadiusz Wojta, a teraz doszedł jeszcze Maciej Bodnar. Niekwestionowanym liderem jest oczywiście Alberto Contador, który wygrał wszystkie trzy wielkie toury. Bjarne Riis, dyrektor sportowy zespołu, zdaje sobie jednak sprawę ze skali talentu Majki i tak go prowadzi, aby rozwijać jego karierę. W jakich wyścigach w przyszłym sezonie Polak pojedzie w roli lidera jeszcze nie wiadomo. Plan startowy pozna w przyszłym tygodniu. Z uznaniem patrzy na swojego starszego kolegę z ekipy i podkreśla, że cała przyszłość jeszcze przed nim. - Mam 25 lat, a najlepszy wiek dla kolarza to między 28. a 33. rokiem życia. Już w sobotę Rafał wyjeżdża na zgrupowanie na Gran Canarię. - Wrócę do domu na święta, a po drodze jeszcze prezentacja zespołu w Moskwie. Potem kilka dni wśród najbliższych i kolejne zgrupowania - przedstawia plany. - Sezon rozpocznie się dla mnie w lutym. Nie będzie łatwo powtórzyć sukcesy z 2014 roku, ale pokolenie Rafała i naszego mistrza świata - Michała Kwiatkowskiego ma potencjał, aby polskie kolarstwo przeżywało kolejny złoty okres. - Jestem optymistą co do rozwoju kolarstwa w naszym kraju. Z pewnością wielkie znaczenie dla jego popularyzacji miałoby zwycięstwo Polaka w którymś z wielkich tourów. Brakuje też polskiej grupy, która mogłaby się ścigać w gronie najlepszych - ocenił Rafał Majka. Sukcesów nie będzie jednak bez pracy u podstaw - z młodzieżą. Nasza gwiazda peletonu doskonale pamięta, gdzie rozpoczęła się droga do wielkich zwycięstw. Tuż po triumfie w Tour de Pologne wzruszająco mówił o pracy, jaką wykonał w Krakusie Swoszowice u trenera Zbigniewa Klęka: - Dziękuję trenerowi. Od czasu, gdy miałem dwanaście lat, wierzył we mnie. Wierzył, że będę kimś. Klub z dzielnicy Krakowa słynie ze świetnej pracy z młodzieżą. Jego wychowankiem jest m.in. Tomasz Marczyński. Za szkolenie następców Ryszarda Szurkowskiego, Stanisława Szozdy czy Zenona Jaskóły podziękował Zbigniewowi Klękowi prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, przekazując klubowi pięć nowoczesnych cykloergometrów. - To sprzęt naprawdę wysokiej klasy. Do tej pory trenowaliśmy na czterdziestoletnim - cieszył się Zbigniew Klęk, który prowadząc klub od 1983 roku, stworzył w nim prawdziwą kopalnię talentów. - Nasza praca to nie komercja, dlatego tak duże znaczenie ma wsparcie sponsorów, jak pan Stanisław Czaja - podkreślił szef Krakusa i zapewnił: - Widać efekty ciężkiej pracy, nasi zawodnicy i zawodniczki odnoszą sukcesy w juniorach. Takich Rafałów będziemy mieć więcej. Co teraz mógłby doradzić im Rafał Majka? - Przede wszystkim, że trzeba mocno wierzyć w to, co się robi - podkreślił. Autor: Mirosław Ząbkiewicz