Kiedy po dekoracji tegorocznego wyścigu Majka zszedł do strefy dla dziennikarzy telewizyjnych, aż huknął: "Coście tacy smutni?". Wyglądało na to jakby chciał rozluźnić nieco ponurą atmosferę, bo oczekiwania wobec polskiego kolarza były większe. Miał walczyć o zwycięstwo, przynajmniej o miejsce na podium. Nie udało się, ale czy zwycięzcę wyścigu z 2014 roku stać było na taki wynik? Majka wyglądał jednak na zadowolonego. - Bardzo dobry wyścig, bardzo dobre przepalenie przed Vueltą, choć żałuję, że nie było jeszcze jednego Gliczarowa - powiedział. Zdaniem zawodnika Bory program wyścigu był dla niego i wielu innych "górali" zbyt prosty. - Nie było wymagających podjazdów, żeby zrobić przewagę. Dzisiaj na metę przyjechało razem 20 osób (z czołówki - przyp. ok). Wczoraj było ciężej i było szarpane tempo i na metę przyjeżdżaliśmy pojedynczo - opowiadał. Dobrym rozwiązaniem byłoby dla takich górali jak Majka zdobywanie kolejnych sekund przewagi na płaskich etapach. Polak próbował finiszować w Bielsku-Białej, ale zajął szóste miejsce. - Nie mam na tyle dobrego sprintu, żeby zbierać dwie, trzy sekundy - przyznał. Przed 29-letnim kolarz na polski wyścig przyjechał jednak z jasno postawionym celem - przygotować się jak najlepiej do rozpoczynającej się 24 sierpnia Vuelty. Nie liczył aż tak bardzo na zwycięstwo i mówił o tym już na starcie. Dziewiąty zawodnik Tour de Pologne będzie przez dwa dni odpoczywał w domu. W poniedziałek wyjeżdża na kolejne zgrupowanie do Livigno. Ma ambitny plan przed startem na Vuelcie. - Jedziemy tam po to, żeby zająć miejsce w pierwszej piątce. Byłoby fajnie jakbym tak wysoko skończył. Fajnie byłoby zaliczyć dwa toury w roku - zapowiada Majka, który w tym roku zajął szóste miejsce w Giro d’Italia. Olgierd Kwiatkowski, Bukowina Tatrzańska