Kolejne niepokojące słowa wypływają z ust prezesa teamu Deceuninck-Quick Step. Belgijska grupa kolarstwa zawodowego bacznie przygląda się sytuacji na świecie, szacując możliwości powrotu do rywalizacji w tym sezonie. Pomimo przełożonych na inne terminy wyścigów, przez pandemię koronawirusa nic do końca nie może być pewne. Sytuacja jest dynamiczna, zaś zespoły potrzebują powrotu do rywalizacji, jeśli chcą przetrwać. "Jestem znany jako najbardziej krytyczna osoba w świecie kolarstwa, ale nie będę narzekać na kalendarz. W obecnych okolicznościach powinniśmy być pokorni i modlić się, abyśmy mogli ścigać się jeszcze w tym roku" - powiedział Patrick Lefevere dla portalu Sporza. Belgijski menedżer z niepokojem stwierdza, że połowa zespołów może nie przetrwać kryzysu, jeśli ustalony kalendarz nie będzie mógł zostać zrealizowany. Wszystko wisi na włosku. "50 procent zespołów może zniknąć z peletonu. Jeśli nie będziemy już ścigać się w tym roku, nie będę mieć zespołu w przyszłym roku. INEOS siedzi na górze pieniędzy, a Francuzi spłacają część swojego wynagrodzenia przez państwo. Oni będą mieli mniejsze trudności, ale mój zespół będzie miał kłopoty. Nie jestem głupi. Z wykształcenia jestem księgowym, a w tej branży jestem już od 40 lat. Jeśli nie będzie wyścigów, wiele zespołów kolarskich umrze" - dodał z niepokojem Lefevere. AB