Komplementując polskich kolarzy startujących w tegorocznym Tour de France - Rafała Majkę i Michała Kwiatkowskiego trzykrotny triumfator Tour de Pologne z lat pięćdziesiątych Marian Więckowski nazwał ich "chłopcami wielkiej odwagi". Określenie "chłopcy" w ustach 81-letniego byłego kolarza i trenera, nie urazi zapewne dwudziestokilkuletnich zawodników, którzy swoją postawą na trasie Wielkiej Pętli sprawili tyle radości kibicom w kraju. Więckowski ma takie spojrzenie na "młodszych kolegów", bowiem pamięta obydwu i ich rówieśników z czasów, gdy pracował jako opiekun młodzieży w Polskim Związku Kolarskim. "Obaj byli objęci centralnym szkoleniem, Kwiatkowski z powodzenie startował w reprezentacji juniorskiej i młodzieżowej, zdobywał medale największych imprez. Teraz obaj są już całkowicie wtopieni w zawodowe kolarstwo. To chłopcy wielkiej odwagi. Potrafią atakować, nie boją się, że im czegoś zabraknie" - podkreśla zasłużony szkoleniowiec, wychowawca wielu pokoleń polskich zawodników. "Michał Kwiatkowski jest piekielnie silny. Imponuje nie tylko siłą i szybkością, ale i techniką jazdy. Kiedy się na niego patrzy, na przykład na zjazdach, ma się wrażenie, że jest jakby wrośnięty w rower. Wróżę mu wielką przyszłość, tym bardziej, że moim zdaniem ma szansę znacznie poprawić jazdę w górach. Wówczas będzie w stanie walczyć o czołowe miejsca w wielkich tourach" - twierdzi Więckowski. Pod wrażeniem zwycięstwa Rafała Majki na ostatnim etapie w Alpach był bardzo popularny w latach pięćdziesiątych uczestnik Wyścigu Pokoju i mistrzostw świata Eligiusz "Elek" Grabowski (rocznik 1935), znany z umiejętności górskich wspinaczek. "Kiedy się ścigałem, nie bałem się górskich etapów i lubiłem podjazdy. Jednak to co zrobił Rafał Majka określić można tylko jednym słowem: niesamowite. Muszę się przyznać, że mocno przeżyłem końcówkę tego etapu, ale to i tak nic w porównaniu z moją żoną. Jest chyba większym kibicem niż ja - od pierwszego dnia wyścigu czuwa, aby nie przegapić żadnej transmisji, ogląda wieczorami powtórki i dopinguje naszych, jakby stała przy trasie" - podsumował swoje swoje wrażenia najlepszy polski kolarz sezonu 1957.