Katarzyna Niewiadoma z igrzysk olimpijskich w Paryżu wracała niezadowolona. Polka pojechała do Francji w wielkiej formie i wydawało się, że realnie może marzyć o medalu. Niestety nie udało jej się wrócić do Polski z krążkiem na szyi, ale bardzo szybko dostała okazję na poprawę swoich wspomnień z Francji. Burza po triumfie Niewiadomej. Kibice w natarciu. "Wygrała tylko dlatego" Niewiadoma bowiem wystartowała w żeńskim Tour de France. Polka miała argumenty na to, aby walczyć o dobre miejsca, ale tutaj na mecie mogła cieszyć się tylko jedna zawodniczka, a nie jak to było w przypadku igrzysk aż trzy. Zadanie było więc jeszcze trudniejsze, niż kilkanaście dni wcześniej. Katarzyna Niewiadoma na mecie, a obok... Taylor Phinney Przed ósmym - ostatnim - etapem jasne było jednak, że Polka jest na znakomitej drodze do triumfu. Nasza kolarka do tego ostatniego odcinka Tour de France startowała w żółtej koszulce liderki, z kilkunastosekundową przewagą na kolejnymi rywalkami. Koniec Tour de Pologne. Duńczyk wyjeżdża z Polski najszczęśliwszy W trakcie ósmego etapu Polka trzymała się blisko czołówki, jechała w peletonie, który gonił liderki. Na dwa kilometry przed metą obok naszej kolarki pojawił się... Taylor Phinney. Amerykański kolarz, a prywatnie partner Polki dosłownie biegł obok Niewiadomej, która pokonywała kolejne trudne metry pod górę. Ostatecznie wspólnie z naszą zawodniczką "dowiózł" zwycięstwo w klasyfikacji generalnej do mety. Po wyścigu ta dwójka zrobiła sobie wspólne zdjęcie na mecie. Widać, jak wiele znaczyło to imponujące zwycięstwo Niewiadomej. Polka wygrała z... czterosekundową przewagę.