Klasyk jest organizowany od 1896 roku. W niedzielę odbędzie się jego 112. edycja. Paryż-Roubaix uważa się za najtrudniejszy z wyścigów klasycznych. Część trasy prowadzi po "kocich łbach", brukowanych odcinkach w miasteczkach i wśród polnych dróg północnej Francji. Zawodnicy startują ze wzmocnionymi łańcuchami i kołami, smarują się specjalnymi maściami chroniącymi przy upadkach. Gdy pada, a w przeszłości deszcz często towarzyszył kolarzom, dojeżdżają do mety potwornie umorusani. Finisz znajduje się na betonowym torze kolarskim w Roubaix, miasteczku na granicy Francji z Belgią. W kolejnych wyścigach liczba odcinków brukowanych się zmieniała. W tegorocznej edycji będzie ich 28. Nie są długie (najdłuższe - z Quievy do Saint-Python oraz z Hornaing do Wandignies - liczą po 3,7 km), ale dają w kość. Najwyższą skalę trudności, oznaczoną pięcioma gwiazdkami, mają trzy: położona w lesie Trouee d'Arenberg (początek odcinka - 161,5 km; długość - 2,4 km), następnie Mons-en-Pevele (208 km; 3 km) oraz Carrefour de l'Arbre (240 km; 2,1 km). Koszmarem Paryż-Roubaix są defekty. Zawodnicy modlą się, by ich uniknąć, ponieważ np. wymiana koła na wąziutkich drogach, gdzie wozy techniczne mają ogromne problemy z wyprzedzaniem, może zabrać sporo czasu. Awaria sprzętu przeważnie eliminuje z wyścigu. Najwięcej zwycięstw - po cztery - odnieśli Belgowie Roger De Vlaeminck i Tom Boonen. Może do nich dołączyć znajdujący się we wspaniałej formie Szwajcar Fabian Cancellara. "Spartakus" jest uważany za głównego faworyta. Dobrym prognostykiem dla niego był sukces w ostatnią niedzielę w innym klasyku po bruku - Dookoła Flandrii. A za każdym razem, gdy triumfował w Ronde van Vlaanderen - w 2010 i 2013 roku - sięgał później po laury w Roubaix. Rywale Cancellary nie poddadzą się bez walki. Boonen, rozczarowany startem we Flandrii, gdzie zajął dopiero siódme miejsce, będzie chciał się zrehabilitować i zostać samodzielnym rekordzistą pod względem zwycięstw w Roubaix. Belg może liczyć na wsparcie kolegów z ekipy Omega Pharma-Quick Step. Niektórzy z nich - Holender Niki Terpstra czy Czech Zdenek Stybar - są na tyle silni, że mogą sami odegrać pierwszoplanową rolę. Przed rokiem Terpstra finiszował na trzeciej pozycji. Wciąż na sukces w Paryż-Roubaix czeka Peter Sagan. Słowak odnosił już wiele zwycięstw w prestiżowych klasykach, ale w tych po bruku wypada gorzej. Eksperci wymieniają go jednak w gronie faworytów, obok takich zawodników, jak Niemiec John Degenkolb, Norweg Alexander Kristoff, Brytyjczyk Geraint Thomas i Amerykanin Taylor Phinney. Gospodarze najwięcej nadziei wiążą z Arnaudem Demare. Polscy kolarze nigdy jeszcze nie finiszowali na welodromie w Roubaix w pierwszej dziesiątce. Najwyższe - 14. miejsce - zajęli Joachim Halupczok w 1990 i Zbigniew Spruch w 1999 roku. W tegorocznej edycji z Polaków pojedzie tylko kolega Sagana z ekipy Cannondale - Maciej Bodnar. Urodzony w Oławie 29-letni zawodnik startował również przed rokiem, zajmując 56. miejsce, a w swoim debiucie w 2009 roku nie został sklasyfikowany, ponieważ przekroczył limit czasu. Wyścig będzie transmitowany przez Eurosport.