Partner merytoryczny: Eleven Sports

Padł rekord XXI wieku. Wściekle goniły, a i tak jej nie dopadły

Niedzielny etap kobiecej odsłony Vuelta a Espana zakończył się zwycięstwem Amerykanki, Kristen Faulkner. 31-latka zaskoczyła murowaną faworytkę, Marianne Vos i pozostałe gwiazdy atakiem na ostatnich kilometrach i przecięła linię mety z przewagą 10 sekund nad kolejnymi zawodniczkami. Był to jednak iście szalony dzień, który zapisze się w historii. Panie pobiły bowiem... rekord prędkości, śrubując go do kosmicznej wartości.

Kristen Faulkner/Alex Broadway / Stringer/Getty Images

To już pewne - Vuelta a Espana będzie miała w sezonie 2024 nową królową. Triumfatorka ubiegłorocznej odsłony, Annemiek van Vleuten zakończyła bowiem długą i bogatą w sukcesy karierę, oddając pole kolejnemu pokoleniu zawodniczek. 41-latka wciąż pozostaje blisko kolarstwa - była obecna przy trasie m.in. podczas ardeńskich klasyków. Holenderka na rowerze dokonywała szalonych rzeczy. Wystarczy przypomnieć, jak w 2019 roku, podczas mistrzostw świata zaatakowała ponad 100 kilometrów od mety i... wygrała z przewagą dwóch minut.

Aktualnie kobiety mają za sobą półmetek walki pod hiszpańskim słońcem. Większych trudności dotąd brakowało (takowe rozpoczną się dopiero od czwartkowego, 5. etapu z metą na podjeździe), co nie znaczy, że rywalizacja nie dostarczyła emocji. Wręcz przeciwnie - w środę byliśmy świadkami historycznego wyczynu i rekordu, jaki trudno będzie pobić.

Profil 4. odcinka był... interesujący. Trasa prowadziła niemal nieustannie lekko w dół, z tylko kilkoma, nieoznaczonymi i krótkimi podjazdami. Swoje trzy grosze wtrącił też wiatr, którego prędkość w porywach potrafiła osiągać 45 kilometrów na godzinę. Część zawodniczek postanowiła wykorzystać te okoliczności i przypuścić atak na bardzo wczesnym etapie rywalizacji. Tempo od początku było więc szalone.

Szalony dzień, szalony rekord

Ostatecznie oderwała się licząca 19 pań grupa, między innymi z Katarzyną Niewiadomą w składzie. Za jej plecami została m.in. jedna z faworytek klasyfikacji generalnej, znakomita specjalistka od wspinaczek, Gaia Realini. Wraz z koleżankami z drużyny starały się gonić, ale nie były w stanie wiele zdziałać. Wykorzystując dogodne ukształtowanie terenu czołówka gnała jak szalona. 10 kilometrów przed finiszem miała nad pogonią prawie dwie minuty zapasu. Mimo to - nie zwalniała.

6 kilometrów od mety odskoczyła Kristen Faulkner. Amerykance udało się wypracować skromny zapas i w tych szalonych okolicznościach skutecznie go obronić. Na metę wpadła 10 sekund przed towarzyszkami ucieczki, które i ją goniły do upadłego. Ustanowiła przy tym rekord XXI wieku. Na tym poziomie rywalizacji nie zdarzyło się od ponad dwóch dekad, by ktokolwiek przejechał etap wyścigu ze startu wspólnego szybciej. Na dystansie 142 kilometrów średnia prędkość wyniosła... 46,8 km/h.

Dla drużyny Faulkner to już drugi etapowy triumf w tegorocznej Vuelcie. Drugiego dnia rywalizacji najlepsza okazała się Alison Jackson. W wyścigu oglądamy trzy Polki. Katarzyna Niewiadoma (Canyon//SRAM) jest póki co 10. w klasyfikacji generalnej. Karolina Perekitko zajmuje 90. miejsce, a jej koleżanka z drużyny Winspace, Aurela Nerlo - 123.

Kristen Faulkner/Alex Broadway / Stringer/Getty Images
Katarzyna Niewiadoma/JEFF PACHOUDAFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem