"UCI stwierdziła oszustwo technologiczne. Możemy potwierdzić, że chodzi o rower Femke Van den Driessche" - poinformowała belgijska federacja w opublikowanym w sobotę wieczorem komunikacie. Selekcjoner reprezentacji gospodarzy Rudy De Bie przyznał, że jest zszokowany tym odkryciem. "Nigdy nie sądziłem, że takie rzeczy są możliwe. To skandal, że otoczenie Femke oszukiwało belgijską federację" - oświadczył. W niedzielę prezydent UCI Brian Cookson potwierdził na konferencji prasowej, że doszło do pierwszego w historii kolarstwa przypadku dopingu technologicznego w zawodach wysokiej rangi. "Doping mechaniczny stał się rzeczywistością. Często śmialiśmy się mówiąc o nim, ale teraz wiemy, że kolarze go stosują go lub w przeszłości go stosowali" - powiedział Cookson. I dodał: "Do wszystkich, którzy chcą oszukiwać, wysłaliśmy wczoraj jasny sygnał: będziemy was łapać i będziemy was karać, ponieważ nasza technologia wykrywania tego typu oszustw już działa". Od kilku lat w środowisku kolarskim krążyły pogłoski o silniczkach elektrycznych, które pomagają niektórym zawodnikom odnosić sukcesy. Z dopingu technologicznego miał korzystać m.in. Szwajcar Fabian Cancellara, ale nigdy nie znaleziono na to dowodów. Do przepisów UCI wprowadzono już wcześniej kary za ewentualne oszustwo technologiczne: dyskwalifikację zawodnika, zawieszenie na minimum pół roku oraz grzywnę w wysokości do 200 tys. franków szwajcarskich. Van den Driessche, faworytka wyścigu zawodniczek do lat 23, nie ukończyła rywalizacji z powodu... defektu.