"Nie martwcie się. W niedzielę będzie lepiej" - powiedział grupie fanów ze Stargardu Szczecińskiego. Jeżdżą oni za nim przy okazji wielu wyścigów, a w lipcu dopingowali go na trasie Tour de France. Kibice zaśpiewali mu "Jeszcze Polska nie zginęła". "Trzymałem cały czas równe tempo, ale widocznie za wolne, aby myśleć o pierwszej dziesiątce. Nie udało się nic więcej z siebie wykrzesać, ale to dobre doświadczenie na przyszłość. Nie żałuję, że wystartowałem. Przemyślałem tę decyzję" - powiedział PAP Kwiatkowski. "To była moja najdłuższa czasówka. Trasa też nie była całkiem dla mnie, płasko i z wiatrem, ale trzeba walczyć i w takich warunkach. Czułem się całkiem nieźle. Patrząc na to, jak jechałem w Tour de France, można było myśleć o pierwszej dziesiątce. Widocznie nie było mi to dane" - dodał drużynowy mistrz świata z belgijską grupą Omega Pharma Quick Step. Maciej Bodnar, 28. w rywalizacji, miał z kolei pretensje do siebie, że pojechał zbyt asekuracyjnie. "Nie jestem zadowolony. Na początku byłem jakby przyduszony. Bałem się tego dystansu, bo nie startowałem jeszcze w tak długiej czasówce. W końcówce całkiem dobrze mi się jechało, a myślałem, że będzie na odwrót" - ocenił. Zawodnik włoskiej ekipy Cannondale przyznał, że miał problem z "interpretacją" czasówki. Nie wiedział jak rozłożyć siły. "Skoro mamy 57 kilometrów jazdy drużynowej, a potem taki sam dystans, a nawet dłuższy o 800 metrów indywidualnie, to coś jest nie tak. Niepotrzebne są takie długie czasówki. Pojechałem mocno, ale nie wyjechałem się. Gdybym się wyjechał, to padłbym na mecie i nie miałbym siły rozmawiać z panem" - podkreślił. Bodnar startował po raz ósmy w tej konkurencji w mistrzostwach świata i postawił sobie za cel poprawienie najlepszej lokaty - dziewiątej z australijskiego Geelong w 2010 roku. "W tamtym roku szło mi o wiele lepiej. Plasowałem się w pierwszej dziesiątce na Giro d'Italia i w innych wyścigach. Ten sezon podporządkowałem startom w klasykach i w Tour de France, a mistrzostwa świata zeszły trochę na dalszy plan, czego trochę żałuję" - zakończył Bodnar.