Cookson ma 62 lata. Jest z zawodu architektem terenów zielonych, ale dziś już na emeryturze, i szefem brytyjskiej federacji od 1996 roku. Uważa się go za twórcę cudu "British Cycling", bezprecedensowej dominacji kolarzy tego kraju w ostatnich latach, najpierw na torze, a w ostatnich latach również na szosie. Tour de France w ubiegłym i w tym roku wygrali Bradley Wiggins i Chris Froome, wpisując się jako pierwsi Brytyjczycy na listę triumfatorów. W kampanii wyborczej Cooksona ważną rolę odegrali Rosjanie i były prezydent Europejskiej Unii Kolarskiej Wojciech Walkiewicz. Kandydaci stoczyli w Palazzo Vecchio w centrum Florencji niezwykle zaciętą walkę. W swoich programach wyborczych praktycznie się nie różnili (priorytet walki z dopingiem, globalizacja kolarstwa, zwiększenie udziału kobiet w wielkich imprezach itd.), ale dzieliły ich procedura wyborcza oraz bilans dotychczasowych dokonań UCI. Cookson oceniał go krytycznie, głównie ze względu na aferę dopingową siedmiokrotnego zwycięzcy Touru Lance'a Armstronga, najpierw bronionego przez UCI, a potępionego dopiero wtedy, gdy wina Amerykanina stała się niepodważalna. Elekcję poprzedziła skomplikowana procedura. Formalnie kandydatem był jedynie Cookson, a McQuaid dopiero zabiegał o to, by móc stanąć w szranki. W miesiącach poprzedzających kongres UCI nie uzyskał poparcia ani macierzystej federacji (irlandzkiej), ani tej, gdzie rezyduje (szwajcarskiej). Przyjęcie kandydatury McQuaida wiązało się z koniecznością wprowadzenia zmian w statucie UCI. Wstępnie głosowano nad tym, czy ewentualne zmiany mogą być wprowadzone w trybie natychmiastowym. Wynik nie był korzystny dla McQuaida. Nie uzyskał większości (remis 21:21), ale mimo to, powołując się na poparcie federacji... Maroka i Tajlandii, podtrzymał swoją kandydaturę.