Idea powstania "Faster than a Train", bo tak właściwie nazywa się to wydarzenie zrodziła się w 2021 roku. Jej nadrzędnym celem była promocja Orawy jako atrakcyjnego dla rowerzystów regionu. Pomysł na to, jak ją należycie rozreklamować okazał się niezwykle chwytliwy. Wykorzystano do niego lokalny pociąg - "Oravka", kursujący na trasie o długości 56 kilometrów. Amatorzy mają proste zadanie - muszą pokonać ten dystans przed nim. Proste w teorii, bo tak naprawdę jest to sporym wyzwaniem. Petra Vlhova ścigała się z pociągiem Średnia prędkość "Oravki" to 30,9 km/h. Jeżeli dodać do tego fakt, że trasa jest dość pofałdowana (suma przewyższeń wynosi 400 metrów) jasnym jest, że dla przeciętnego amatora będzie to spore wyzwanie. Wyzwanie cieszące się jednak bardzo dużym zainteresowaniem. Na starcie tegorocznej edycji stanęło łącznie 450 osób. Obok amatorów pojawiło się jednak sporo znanych za naszą południową granicą postaci, w tym - mistrzyni olimpijska z Pekinu w slalomie i rywalka "naszej" Maryny Gąsienicy-Daniel, Petra Vlhova. Udało jej się sprostać wyzwaniu, choć - jak przyznała - mocno się denerwowała. - Musiałam cały czas być czujna - mówiła w rozmowie ze słowacką telewizją dodając, że tak naprawdę... nie wiedziała, czego ma się spodziewać. Maryna Gąsienica-Daniel: jechałam w takim stanie, w jakim niektórzy nie stanęliby w ogóle na starcie Byli jednak i tacy, którzy jechali znacznie szybciej niż pociąg. Jedna z grup za średnią prędkość obrała sobie aż 36 km/h. Udało się w tym limicie zmieścić bez problemu, choć pogoda była dość kapryśna, a asfalt momentami mokry. Obok sportowej rywalizacji zawody miały jednak również szczytny cel. Pojawił się na nich były, profesjonalny kolarz, Jarosław Popowycz. Ukrainiec od momentu wybuchu wojny w jego kraju aktywnie angażuje się w pomoc i organizację zbiórek charytatywnych. Podobnie było i tym razem - udało się łącznie zebrać kilka tysięcy euro. Petra Vlhova została sportowcem roku na Słowacji