Polska Agencja Prasowa: Przespał się już pan ze świadomością, że jest mistrzem świata? Michał Kwiatkowski: - Chyba jeszcze nie zdaję sobie sprawy, co osiągnąłem. Nie mogę się już doczekać spotkania z rodzicami, z moją dziewczyną Agatą. Dla mnie to był bardzo długi sezon i potrzebuję odpoczynku. Czeka mnie jednak jeszcze jeden, ostatni wyścig - w niedzielę Dookoła Lombardii. Muszę się jeszcze do niego przygotować. W Lombardii założy pan po raz pierwszy tęczową koszulkę na starcie wyścigu. - Tak. I tę koszulkę będę zakładać do następnych mistrzostw świata, a tęczowe akcenty pozostaną na rękawkach do końca mojej kariery. Nosić taką koszulkę to zaszczyt dla każdego kolarza. Czy tęczowa koszulka jest spełnieniem pańskich marzeń? - Nie myślę w kategoriach marzeń. Myślę zawsze o tym, by pojechać jak najlepszy wyścig. W drodze z Ponferrady na lotnisko w Madrycie zatrzymaliśmy się na kawę i spotkaliśmy pana. Był pan ubrany zwyczajnie, ale hiszpańscy i włoscy kibice rozpoznali kto to jest - prosili o autografy, o wspólne zdjęcia. Coś się zmieniło w pana życiu. - To są zawsze bardzo przyjemne spotkania. Doceniam to, że Polacy przyjechali do dalekiej Ponferrady, aby nam kibicować. Oni dodali nam skrzydeł. Przez cały rok odczuwam wsparcie fanów, co jest dla mnie bardzo ważne. Gdy w niedzielę do centrum prasowego wszedł owinięty polską flagą dyrektor reprezentacji Andrzej Piątek i krzyknął - "Michał Kwiatkowski!" - rozległy się brawa. Rzadko tak reagują dziennikarze, skoncentrowani na swojej pracy. Docenili klasę kolarską, styl, w jakim pan zwyciężył. - Miło mi to słyszeć. Czy zwycięstwo w wielkim stylu? Mam nadzieję, że tak to wyglądało, choć nie widziałem jeszcze powtórek telewizyjnych. Nie może pan się już doczekać przyjazdu do Torunia? - Oczywiście. Otrzymuję ogromne wsparcie od najbliższych, a także od osób zaangażowanych przy Akademii Kolarskiej Copernicus. Ci ludzie wspierali mnie od początku kariery. Mam nadzieję, że powoli spłacam dług, który u nich zaciągnąłem. Po wyścigu w Lombardii na pewno wybiorę się do akademii, spotkam się z Marcinem Mientkim, z innymi trenerami i z naszymi podopiecznymi. Jest już ich około 120. Zainteresowanie kolarstwem wśród dzieci w Toruniu jest bardzo duże. Rozmawiał Artur Filipiuk