Michał Kwiatkowski przewrócił się w kraksie na ostatnich metrach drugiego etapu Tour de Pologne, ale nie odniósł groźniejszych obrażeń. "Trzymałem ręce na hamulcach" - powiedział mistrz świata. Kolarz ekipy Etixx-Quick Step nie był specjalnie "poszlifowany" po wypadku i spokojnie komentował dramatyczną końcówkę etapu do Dąbrowy Górniczej. "Kraksy często zdarzają się na ostatnich metrach. Spodziewałem się, że może dojść do takiej sytuacji, dlatego trzymałem ręce na hamulcach, miałem oczy szeroko otwarte, ale i tak nie mogłem tego uniknąć. Owszem, leżałem. Trafiłem w jednego z kolarzy. Praktycznie nie było miejsca, aby się przez ten tłum przebić" - mówił. Kwiatkowski przyznał, że na finiszach jest ciężko i niebezpiecznie, ale jego zadaniem nie jest walka o podium na sprinterskich etapach. "Nie muszę tam być" - wspomniał polski kolarz, który chce zaoszczędzić jak najwięcej sił na walkę na górskich odcinkach i na kończącej wyścig jeździe indywidualnej na czas w Krakowie. Mistrz świata ma nadzieję, że nikt w kraksie poważnie nie ucierpiał. "Widziałem, że niektórzy mocno uderzyli o ziemię. Oby obeszło się bez złamań" - dodał. Po dwóch etapach Tour de Pologne Kwiatkowski jest najwyżej sklasyfikowanym Polakiem. Zajmuje 12. miejsce, tracąc 16 sekund do prowadzącego Niemca Marcela Kittela.