"Po 2013 i 2014 roku, gdy nie miałem szczęścia (nie ukończył wówczas tego wyścigu), wygranie Mediolan-San Remo jest niesamowitym uczuciem" - przyznał Kwiatkowski. To najdłuższy jednodniowy wyścig w sezonie. W tegorocznej edycji kolarze pokonali 291 km, wspinając się w końcówce tradycyjnie na dwa podjazdy - Cipressa i Poggio. Ostatnie kilometry stanowił zjazd z Poggio i odcinek płaski, a finisz tradycyjnie wytyczono na Via Roma. Na finałowym podjeździe z peletonu oderwał się Sagan, aktualny mistrz świata i Europy, za którym pojechali Kwiatkowski i Francuz Julian Alaphilippe. Około kilometra przed metą było już jasne, że walkę o zwycięstwo stoczy trójka uciekinierów. Przez długi czas prowadził Sagan, na drugim miejscu jechał Kwiatkowski. Na ostatniej prostej kolarzy grupy Sky zaatakował i na finiszu wyprzedził minimalnie rywali. Mistrz świata z 2014 roku został pierwszym Polakiem w historii, który wygrał ten wyścig. "Nie spodziewałem się ataku Sagana na Poggio. Po tym jak ruszył, myślałem, że będzie sprint całej grupy, ale on utrzymał wysokie tempo. Skupiłem się tylko na moim sprincie. Sytuacja była znakomita, mieliśmy wystarczającą przewagę na szczycie. Nie mogę uwierzyć, że pokonałem Sagana" - dodał polski kolarz. Kwiatkowski był już blisko sukcesu w ubiegłym roku, gdy jeszcze półtora kilometra przed metą samotnie prowadził, odłączywszy się od peletonu na zjeździe z Poggio. Zabrakło mu jednak sił i ostatecznie zajął 40. miejsce. "W ubiegłym roku zaatakowałem, ale wówczas mi się udało. Wyciągnąłem wnioski" - przyznał teraz polski zawodnik. Trzecie miejsce zajął Alaphilippe, który stoczył emocjonującą walkę na finiszu z Kwiatkowskim i Saganem. Peleton, przyprowadzony przez Norwega Alexandra Kristoffa, przyjechał pięć sekund za najlepszą trójką. W sobotę rozegrano 108. edycję tego prestiżowego wyścigu.