- Na pewno zabrakło nóg, żeby to wykończyć. Byłem, tak jak wczoraj, na idealnej pozycji, żeby zafiniszować, ale zabrakło błysku, żeby to dziś wygrać. Dziękuję swojemu zespołowi, który we mnie uwierzył i mogłem w komfortowych warunkach dojechać do samej kreski. Pozostawała tylko kwestia mojej dyspozycji. Ciężko mi teraz o tym myśleć, staram się wybiegać myślami do tego, co jutro, bo to ważniejszy dzień. Tam rozstrzygnie się klasyfikacja generalna, a to, że miałem problemy na finiszu, wczoraj i dziś, nie przeszkodzi mi powalczyć w jeździe indywidualnej na czas, gdzie nie trzeba być dobrym sprinterem ale odpowiednio rozłożyć siły - mówił na mecie w Bielsku-Białej Kwiatkowski.Kolarz Ineos-Grenadiers dodał jednak, że nie stracił nadziei na to, że może jeszcze wygrać ten wyścig. Dostrzegł nawet pozytywy tego, jak potoczył się dzisiejszy etap. - Wczoraj wierzyłem, więc i dziś wierzę. Na szczęście dziś nic do niego nie straciłem, Almeida nie zyskał bonifikaty. Dam z siebie wszystko i zobaczymy, dokąd mnie to zaprowadzi - stwierdził "Kwiato".Czwarty zawodnik klasyfikacji generalnej przyznał, że czuje już trudy tych pięciu dni tegorocznej edycji naszego narodowego touru. - Do tej pory nie był to łatwy Tour de Pologne. Każdego dnia mieliśmy do przejechania długie dystanse, ucieczki dawały w kość wszystkim kolarzom z peletonu, a ja dawałem z siebie wszystko na finiszach, próbowałem wygrać, choć nie było łatwo. Polscy kibice mnie niosą, jadę wyścig u siebie i do niedzieli zobaczymy.