"Tysięczny wyścig, na mokrych kocich łbach Paris-Roubaix. Kończę karierę na własnych warunkach, podczas najtrudniejszego wyścigu w sezonie, z rodziną która będzie przy trasie - sam bym tego nie wymyślił!" - napisał na Facebooku Gołaś, jeszcze przed startem klasyku. Do mety dojechał ze stratą ponad 12 minut do zwycięskiego Włocha Sonny'ego Colbrellego, ale 8 minut przed swoim kolegą z drużyny Michałem Kwiatkowskim. Gołaś odniósł tylko dwa zwycięstwa jako zawodowy kolarz - w mistrzostwach Polski ze startu wspólnego w 2012 roku oraz trzy lata później w belgijskim klasyku Kampioenschap van Vlaanderen. Był za to cenionym pomocnikiem. W sierpniu na mecie wyścigu Tour de Pologne w Krakowie podsumował swoją karierę. - Kiedy w 2019 roku przedłużyłem o dwa lata kontrakt, wiedziałem, że przestanę się ścigać po jego wygaśnięciu. Nadszedł czas, aby poświęcić się rodzinie, oddać jej wszystko, co mi dała przez lata kariery kolarskiej. Chciałbym zakończyć karierę mając na koncie tysiąc dni wyścigowych. Teraz mam ich 987, więc powinienem osiągnąć tę granicę - mówił na krakowskich Błoniach. Ta sztuka rzeczywiście mu się udała. - W swojej karierze nie wygrałem wiele, ale miałem szczęście jeździć u boku wspaniałych mistrzów, a Michał Kwiatkowski zajmuje wśród nich szczególne miejsce. Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cząstkę w triumf Michała w mistrzostwach świata w Ponferradzie w 2014 roku - dodał. Gołaś zaczynał karierę w holenderskiej grupie Unibet.com w 2007 roku. Od 2012 jeździł w tych samych drużynach z Michałem Kwiatkowskim - najpierw w belgijskiej Omega Pharma-Quick Step, a od 2016 w brytyjskiej Sky (później pod nazwą Ineos). Łącznie w wyścigach przejechał ponad 164 tys. kilometrów. af/ pp/