Po niezwykle udanej rywalizacji w omnium mężczyzn, w której Alan Banaszek zdobył pierwszy dla naszej kraju złoty medal mistrzostw w Grenche, apetyty w polskiej ekipie były naprawdę spore. Tym bardziej, że w wyścigu punktowym kobiet reprezentowała nas Karolina Karasiewicz, brązowa medalistka ME z Płowdiw z 2020 roku.Mistrzyni Polski elity w wyścigu ze startu wspólnego i w jeździe indywidualnej na czas na szosie, również i na torze należy do czołowych zawodniczek w naszym kraju, toteż i w jej przypadku liczyliśmy na medal. Zawodniczki miały do pokonania 100 okrążeń, 10 punktowanych, w tym ostatnie podwójnie. Za każde zdublowanie głównej grupy można było otrzymać dodatkowo 20 punktów. Karasiewicz zaczęła dobrze i już na pierwszym sprincie sięgnęła po dwa punkty. W czwartym z kolei wygrała i na moment została liderką w wirtualnej klasyfikacji wyścigu. Polka cały czas jechała czujnie i dobrze taktycznie, co mogło zwiastować, że zamierza włączyć się do walki o medale. Niestety kolejne "tłuste" okrążenia padły łupem rywalek i przed ostatnim kółkiem Karasiewicz była dopiero na siódmej pozycji. Polka próbowała odjechać grupie, żeby zarobić 20 punktów za zdublowanie reszty, co dałoby jej awans na podium. Nie udało jej się tego zrobić i choć dojechała na ostatni finisz jako druga, zgarniając sześć punktów, to jednak ostatecznie zgromadziła ich tylko 14, co wystarczyło tylko na siódme miejsce.Złoty medal zdobyła Rosjanka Gulnaz Chatuncewa, po srebro sięgnęła Shari Bossuyt z Belgii, natomiast brązowy medal przypadł Holenderce Lonneke Uneken.KK