Sam Kwiatkowski złamał żebro na początku marca w Trofeo Laigueglia, ale nieświadomy stopnia kontuzji startował jeszcze w kilku wyścigach. Dopiero 22 marca dokładne badania potwierdziły, że doszło do złamania. Polak wrócił do rywalizacji w klasykach ardeńskich - w minioną niedzielę w Amstel Gold Race, gdzie był ósmy, oraz w środę w Strzale Walońskiej, zajmując 23. miejsce. Liege-Bastogne-Liege, najstarszy z klasyków, tradycyjnie wieńczy tryptyk ardeński i od wielu lat zamyka pierwszą część sezonu Kwiatkowskiego. Najlepiej z "Grenadierów" spisywał się w tych wyścigach Pidcock - drugi w Amstel Gold Race i szósty w Strzale Walońskiej. Brytyjska ekipa nie zdecydowała się jednak go wystawić na "Staruszkę". W tej sytuacji liderem drużyny ma być Kwiatkowski, choć w składzie są też inni kolarze, którzy mogą włączyć się do walki z najlepszymi, np. Ekwadorczyk Richard Carapaz i Brytyjczyk Adam Yates. Rolę pomocniczą będzie pełnić Michał Gołaś. - Jestem podekscytowany. To zawsze koniec mojego wiosennego bloku startów. Powrót do ścigania w Ardenach po kontuzji złamanego żebra był bardzo trudny, ale szczerze mówiąc czuję się świetnie - podkreślił Kwiatkowski, cytowany na stronie brytyjskiej ekipy. - W ostatnich latach byłem trochę osamotniony w roli lidera, ale w tym roku mamy tak wiele opcji i możemy rozgrywać wyścigi na tak wiele sposobów, że to jest wspaniałe - dodał Polak, który w Liege-Bastogne-Liege dwukrotnie zajmował trzecie miejsce - w 2014 i 2017 roku. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Na podium Liege-Bastogne-Liege stała również Katarzyna Niewiadoma. Było to w pierwszej edycji wyścigu kobiet w 2017 roku. Zawodniczka z Ochotnicy Górnej na Podhalu prezentuje bardzo dobrą formę. W środę zajęła drugie miejsce w Strzale Walońskiej. W rywalizacji mężczyzn faworytami będą Francuz Julian Alaphilippe oraz Słoweńcy Primoz Roglic i Tadej Pogacar. Alaphilippe, świeżo po zwycięstwie w Strzale Walońskiej, ma szansę wygrać "Staruszkę" jako pierwszy kolarz w koszulce mistrza świata od 1987 roku, gdy sztuka ta udała się Włochowi Moreno Argentinowi. Francuz był bardzo blisko sukcesu już w ubiegłym roku. W wyścigu, przeniesionym z kwietnia na październik z powodu pandemii COVID-19, po raz pierwszy jechał w tęczowym trykocie, wywalczonym we włoskiej Imoli i na finiszu L-B-L był tak pewny zwycięstwa, że uniósł ręce do góry, nie widząc wyprzedzającego go z boku Roglica. W niedzielę tym bardziej będzie żądny rewanżu. Wielu kibiców będzie miał obchodzący tego dnia 41. urodziny Hiszpan Alejandro Valverde. Zapytany o prezent urodzinowy, jaki chciałby otrzymać, odpowiedział: "Wygrać Liege-Bastogne-Liege po raz piąty i wyrównać rekord Eddy'ego Merckxa". Pierwsze z czterech zwycięstw Hiszpan odniósł 15 lat temu. Liege-Bastogne-Liege jest jednym z pięciu tzw. kolarskich monumentów (obok Mediolan-San Remo, Dookoła Flandrii, Paryż-Roubaix i Giro di Lombardia). Po raz pierwszy został zorganizowany w 1892 roku. W niedzielę odbędzie się jego 107. edycja. af/ krys/