Amerykański kolarz odniósł wówczas pierwsze z siedmiu zwycięstw w Tour de France, ale w jednym z testów antydopingowych wykryto u niego ślady kortykoidu. Aby ukryć ten fakt - jak twierdzi Armstrong - Verbruggen zgodził się na antydatowanie certyfikatu medycznego pozwalającego na stosowanie specyfiku zawierającego zabroniony środek. - Nie pamiętam już, czy wynik kontroli był pozytywny. W każdym razie ślady zostały stwierdzone. Nie przypominam sobie dokładnie, kto wtedy był obecny przy rozmowie, ale Hein powiedział: +to jest duży problem dla mnie, potężny cios wymierzony w nasz sport w rok po aferze Festiny, trzeba więc coś znaleźć+. No i antydatowano receptę - przyznał 42-letni Armstrong. - Nie wyobrażajcie sobie, że będę kogoś osłaniać, po tym w jaki sposób mnie potraktowano. Nie odczuwam wobec tych ludzi żadnej lojalności. Podczas najbliższych przesłuchań powiem wszystko, co ludzie chcą wiedzieć. Nie będę kłamać, aby chronić innych. Nienawidzę ich. Rzucili mnie na pastwę losu, więc skończę z nimi - dodał Amerykanin. Verbruggen, szef UCI w latach 1991-2005, został zaatakowany przez Armstronga w styczniu w głośnym wywiadzie telewizyjnym z Oprą Winfrey, podczas którego kolarz przyznał się, że przyjmował środki dopingowe przed każdym z siedmiu zwycięskich wyścigów Tour de France (1999-2005). Holenderski działacz odrzucił wtedy oskarżenia jako nieprawdziwe. Kortykoid wykryto w próbce moczu Armstronga 4 lipca 1999 roku po pierwszym etapie Tour de France w Challans. Późniejszy zwycięzca wyścigu usprawiedliwił jego obecność stosowaniem maści w leczeniu podrażnionej pachwiny. W październiku 2012 roku Armstrong został dożywotnio zdyskwalifikowany przez UCI na podstawie raportu Amerykańskiej Agencji Antydopingowej. Jego nazwisko zostało wykreślone z listy zwycięzców Tour de France, musiał również zwrócić brązowy medal igrzysk olimpijskich w 2000 roku w Sydney. Ponadto grożą mu liczne procesy o odszkodowanie od byłych sponsorów.