O możliwym zasłabnięciu tuż przed upadkiem Lambrechta mówi Interii lekarz wyścigu Ryszard Wiśniewski. - Zastanawiający był niski poziom cukru belgijskiego kolarza. Wynosił 40 mg/dl, przy normie 100. Przy takim wskaźniku niektórzy pacjenci tracą przytomność, choć są i tacy, którzy mogą mówić i funkcjonują normalnie. Ale cały czas nie daje nam to spokoju - zastanawiał się Wiśniewski. Podobnie jak wielu dyrektorów sportowych, byłych kolarzy dziwi go, że tak dobrze wytrenowany zawodnik nie ominął przeszkody, jeśli rzeczywiście pojawiła się na jego drodze. W takiej sytuacji kolarz się broni, opanowuje sytuacje. - Może stracił na chwilę orientację, może właśnie zasłabł? - pytał się lekarz Tour de Pologne. Służby medyczne zmierzyły cukier Lambrechtowi natychmiast po dotarciu na miejsce wypadku. To standardowa procedura, trwa kilka sekund i natychmiast znany jest wynik. Belg był jeszcze wtedy przytomny. - Jeszcze mieliśmy z nim kontakt, choć brakowało nam świadomości skali obrażeń. Zaczął mówić, skarżyć się, że nie jest dobrze. Po chwili - już w karetce - nastąpiła utrata świadomości - opowiadał Wiśniewski. Potem okazało się, że obrażenie wewnętrzne są ogromne. Mimo że krew była przygotowana, przeprowadzony został - jeszcze na miejscu - masaż serca, szanse na przeżycie kolarza malały. Lambrecht zmarł na stole operacyjnym w szpitalu w Rybniku. Olgierd Kwiatkowski, Jaworzno