Damian Zieliński przez lata był światowej klasy sprinterem w kolarstwie torowym. Na koncie ma medale mistrzostw Europy i to w różnych sprinterskich konkurencjach. Walczył też o medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Za każdym razem był blisko, ale zawsze czegoś brakowało, a najbardziej chyba szczęścia. Obecnie jest trenerem kadry Polski juniorów w sprincie. Zieliński pochodzi ze Szczecina. Wychował się tuż obok welodromu, który zbudowany został w 1925 roku. Za rok Tor Kolarski imienia Zbysława Zająca będzie obchodził 100-lecie. Nie zapowiada się jednak na huczną imprezę, bo obiekt od trzech lat jest zamknięty na cztery spusty. Polak wyróżniony przez ONZ. Jako dziecko zachwycał grą w filmie Nibylandia Kilka dni temu Zieliński umieścił zdjęcie na swoim profilu na Facebooku. Siedzi na nim na rowerze na torze kolarskim w Szczecinie. Fotografię opatrzył wpisem: "Tak jeszcze 3 lata temu to funkcjonowało, kiedy znowu? Zobaczymy". Pod nim pojawił się komentarz, w którym jeden z użytkowników zapytał: "Piękny tor. Gdzie to?". Odpowiedź Zielińskiego była wymowna: "w nibylandii". - To trochę utopijne miejsce - powiedział Zieliński w rozmowie z Interia Sport. Nibylandia - to fikcyjna, utopijna wyspa ze świata powieści "Piotruś Pan". I właśnie ten tor trochę przypomina to miejsce. Niby jest, a jednak go nie ma. Ekipa ta od wielu lat zdobywa grad medali w kolarstwie torowym. Zawodnicy Piasta zdobywają mnóstwo medali w mistrzostwach Polski. Mają na koncie medale mistrzostw Europy. W ubiegłym roku w kategorii młodzieżowców wywalczyła go Nikola Seremak. Posiada ośmiu reprezentantów kraju. W styczniu klub zbierał na ogrzewanie, bo rachunki za ogrzewanie były tak duże. Kiedy zaczęło się robić cieplej, to z kolei nie można było trenować na torze, bo ten jest zamknięty. Tymczasem trudno uprawiać kolarstwo torowe, nie jeżdżąc na torze. I tak jest niestety od trzech lat. Zieliński wraz z innymi osobami jednak jakoś sobie radzą. Treningi prowadzą albo na szosie, albo na ścieżkach. Od czasu do czasu wyjeżdżają na tory do Niemiec - do Berlina i Frankfurtu nad Odrą. W takich warunkach hartują się ci, którzy w przyszłości mają być chlubą polskiego kolarstwa. Wstyd. Nie tylko dla miasta, ale też całego państwa. - Tor jest zamknięty na cztery spusty. Wcześniej zostałem pouczony, że wcale nie jest zamknięty, tylko czasowo nieczynny. Będzie jednak zamknięty całkowicie - powiedział Zieliński. Ekspertyzy były jednoznaczne. Obiekt jest w złym stanie Obiekt nie spełnia norm bezpieczeństwa. Ktoś po prostu musi ponieść odpowiedzialność, gdyby coś się stało. Nadzór budowlany i straż pożarna wydały oświadczenie w tej sprawie w 2021 roku i uznały, że tor nadaje się do użytku, ale jedynie przy prędkości wiatru dochodzącej do 10 m/s. Uznano, że w złym stanie jest dach obiektu. W ciągu trzech ostatnich lat nad Szczecinem przechodziły wichury, na dachu leżały zwału śniegu i nic się z nim nie stało. Urzędnicy jednak wolą dmuchać na zimne, a można było przecież zapobiegać. I pewnie byłoby to o wiele tańsze niż teraz kompleksowy remont obiektu. O ile w ogóle do niego dojdzie. W serwisie Wszczecinie.pl można przeczytać o tym, że urzędnicy miejscy starają się o dofinansowanie do remontu toru w ministerstwie sportu. Teraz może być im o wiele łatwiej, bo przecież resortem zarządza człowiek z tego miasta, czyli Sławomir Nitras. Potrzeba tylko zaangażowania i może rozmowy prezydenta miasta z ministrem. - O dofinansowanie remontu zadaszenia staraliśmy się już trzykrotnie. Niestety nie jest możliwa jakakolwiek doraźna naprawa. Szacunkowy koszt naprawy samego dachu to 11 mln zł, przebudowa całego obiektu znajdującego się na tym terenie to pewnie wydatek rzędu kolejnych kilkudziesięciu milionów złotych - powiedział Dariusz Sadowski z Urzędu Miasta w Szczecinie, serwisowi Wszczecinie.pl. Przeżytek? Nic bardziej mylnego Obiekt jest wpisany - jak przekazał nam Zieliński - do rejestru zabytków. Obiekt służył nie tylko zawodnikom Piasta, ale również wszystkim klubom z okolicznych województw, bo to jedyny tego typu tor w tej części kraju. Do tego ma bardzo dobrej jakości nawierzchnię. Tor kolarski w Szczecinie jest malowniczo położonym obiektem sportowym w okolicy Lasku Arkońskiego w niedalekiej odległości od jeziora Głębokie. Ma on obwód o długości 400 metrów i widownię na 2000 miejsc siedzących. I jest zadaszony. To jest tor betonowy. Można powiedzieć, że to przeżytek, bo teraz ściga się na welodromach, na których tor pokryty jest wysokiej klasy drewnem. Nic jednak bardziej mylnego. - Tory betonowe wciąż się buduje. Przede wszystkim dlatego, że są one bardziej ekonomiczne. Mniej kosztuje budowa i zdecydowanie mniej utrzymanie. Część osób kwestionuje, że tor jest niewymiarowy, bo ma 400 metrów. Tyle że w kolarstwie nie ma takiego pojęcia jak tor niewymiarowy. My ścigamy się na konkretnym dystansie i nie ma znaczenia, czy tor będzie miał 200, 250, czy może 400 metrów - zauważył nasz były kolarz, a obecnie trener. - Nie chcemy z nikim walczyć, bo nie tędy droga. Widzimy jednak, jak wiele obiektów sportowych powstaje w Szczecinie, więc po cichu liczyliśmy, że w końcu uda się wyremontować nasz tor. Mijają jednak lata, a wokół tematu jest cisza - zakończył. Już oficjalnie. Zbudował potęgę, teraz ogłasza. Znów może podbić świat