Siedmiodniowa rywalizacja w Polsce miała pasjonujący finał. Po przedostatnim etapie, jeździe indywidualnej na czas w Katowicach dwóch zawodników: Matej Mohorić (Bahrain-Victorious) i Joao Almeida (UAE Team Emirates) miało dokładnie taki sam czas. Liderował jednak pierwszy z wymienionych, a rywal szansy na wyszarpanie mu wygranej szukał ostatniego dnia, polując na trzy bonusowe sekundy na jedynej lotnej premii, w Wilamowicach. Pojedynek duetu "na kresce" był niezwykle interesujący, choć ostatecznie zakończył się bez niespodzianki - uznawany za szybszego kolarza Słoweniec wyprzedził Portugalczyka, pieczętując tym samym końcowy sukces. "Generalkę" 25-latek przegrał ostatecznie o... sekundę. Pech bohatera Tour de Pologne. Jeszcze przed startem Po przekroczeniu linii mety w Tour de Pologne Joao Almeida rozpoczął kolejny wyścig, tym razem - z czasem. Musiał bowiem ekspresowo dostać się do Szkocji, gdzie już w niedzielny poranek przystępował do rywalizacji w mistrzostwach świata. Podobny problem miał i Michał Kwiatkowski, który zdradził, że rozmawiał z Czesławem Langiem o eskorcie policji na lotnisko w Krakowie, by ekspresowo wsiąść do samolotu. Od zakończenia zmagań w naszym kraju do startu wyścigu o tęczową koszulkę było mniej, niż 48 godzin. Ostatecznie zarówno "Kwiato", jak i Almeida stanęli na linii startu, choć Portugalczyka ekspresowo dopadł wielki pech. Tuż po starcie honorowym, o godzinie 10:30 zaliczył kraksę, w wyniku której bardzo mocno się poobijał. Został za peletonem. Kiedy ten przekraczał linię startu ostrego (czyli w dużym uproszczeniu - zaczynał się ścigać), kolarz UAE Team Emirates był daleko z tyłu, przy samochodzie lekarza, który opatrywał jego rany. Ostatecznie udało mu się wrócić do rywalizacji, choć taki upadek dobrze na niego z pewnością nie podziała. Michał Kwiatkowski jest jedynym Polakiem w stawce. Nie zalicza się go do grona ścisłych faworytów, choć na krętej, technicznej trasie z pewnością może zaskoczyć największe gwiazdy.