ZWYCIĘSTWO ALMEIDY. Nie jestem zaskoczony, bo to znakomity zawodnik. Rok temu pokazał się w Giro d’Italia. Bardzo długo jechał wtedy w koszulce lidera, a to o czymś świadczy. W następnych latach Portugalczyk powinien być jeszcze mocniejszy. To może być zawodnik, który będzie się liczył nie tylko w tygodniowych, ale znacznie dłuższych i bardziej wyczerpujących wyścigach. TRZECIE MIEJSCE KWIATKOWSKIEGO. Dobry wynik. Przyjechali na Tour de Pologne znakomici i świetnie przygotowani zawodnicy. Trzecie miejsce w takim towarzystwie, to jest naprawdę spory sukces, z którego sam bardzo się cieszę. Michał walczył na każdym etapie, był widoczny. Oczywiście, jak się nie wygrywa, to zawsze jest niedosyt, ale jak powiedziałem, podium w tak doborowym towarzystwie, to jest duża sprawa. Jest co świętować. 27 SEKUND DO TRIUMFU. Kwiatkowski stracił ostatecznie do zwycięzcy 27 sekund, a drugiego Mohorica tylko siedem. Tour de Pologne przyzwyczaił nas jednak do tego, że w pierwszej dziesiątce klasyfikacji jest duży ścisk i małe różnice. W tym roku podobnie jak w poprzednich latach zawodnicy walczyli zaciekle na lotnych premiach o bonifikaty, wiedząc, że dwie, trzy sekundy mogą zdecydować o tym, na jakim miejscu ukończą wyścig. Dodam, że ten ścisk bierze się z tego, że Tour jest krótki. To nie jest wyścig, co trwa trzy tygodnie i wiedzie przez wielkie góry, jak Alpy czy Pireneje. Wtedy, w takich wyścigach, mamy ogromne różnice. W Tour de Pologne, gdzie na dokładkę jest wielu świetnych kolarzy o zbliżonej klasie, często decyduje dyspozycja dnia. W tym roku każdy z tych, co znaleźli się w pierwszej dziesiątce, śmiało mógł wygrać wyścig. O tym, że zwyciężył Almeida zdecydowały detale. KLUCZOWY ETAP. Dla mnie dwa pierwsze. Ten do Chełma z ciężką i znakomitą końcówką, gdzie oglądaliśmy naprawdę wspaniałą walkę zawodników. Finisz na krótkiej ściance robił wrażenie. Na drugim etapie do Przemyśla odkryli się z kolei liderzy, jak Almeida i Mohoric. Potem oni się pilnowali i ciężko było im odjechać. Znaczenie miała też czasówka. Nie zdecydowała ona o losach wyścigu tak bardzo, jak się spodziewałem, ale delikatne przesunięcia były. BODNAR W CZASÓWCE. Skoro o czasówce mowa, to świetny wynik zrobił w niej Bodnar. Gratulacje, Maciej potwierdził, że jest jednym z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. On nie przyjechał na Tour walczyć o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej, lecz po to, by pomagać liderom swojego zespołu. Dwóch kolarzy jego grupy wycofało się po kraksach i został im młody Aleotti. Maciej pomagał Włochowi, a sam zrobił sobie i nam przyjemność stając na podium jazdy na czas. To, że zajął w klasyfikacji miejsce w piątej dziesiątce, nie jest żadnym dramatem. WYNIK REPREZENTACJI POLSKI. 15. miejsce nie jest żadnym dramatem. Jak drużyna nie ma szans na walkę o podium, to nie ma ciśnienia, by walczyć o ósme czy dziesiąte miejsce. Wtedy tak naprawdę lokata nie ma już znaczenia. Łukasz Owsian wygrał klasyfikację na najlepszego górala i to jest bardzo dobry wynik. Podejrzewam, że reprezentacja się na to nastawiała, żeby powalczyć w tej klasyfikacji. Brawa dla Łukasza za dobry wynik. Co do pozostałych, to ciężko było im walczyć z najlepszymi. Nasi reprezentanci na co dzień nie rywalizują z tymi zawodnikami. Oni są w niższych kategoriach. Dla nich walka o wysokie miejsce w generalce, czy etapowe podium, to było zbyt trudne zadanie. Dlatego plus dla Owsiana, a także dla Stosza i POŻEGNANIE GOŁASIA. Na samym końcu przytrafiła mu się kraksa, ale to było dobre pożegnanie z kolarskim peletonem. Michał zostanie zapamiętany, jako dobry duch Michała Kwiatkowskiego. Był przy nim, gdy ten odnosił największe sukcesy. Teraz podjął decyzję o zakończeniu kariery, choć z powodzeniem mógłby się dalej ścigać. Cóż, trzeba mu podziękować za te lata w peletonie i za to, co zrobił dla kolegów. Chciałbym, żebyśmy teraz zobaczyli go w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Myślę, że byłby odpowiednim kandydatem na to stanowisko. Czytaj całość na Polsatsport.pl!