Pomysł nowego cyklu imprez torowych pod patronatem UCI nie wypalił. Pierwsze zawody Pucharu Narodów w brytyjskim Newport, planowane pod koniec kwietnia, nie doszły do skutku z powodu pandemii COVID-19. Drugie, w Hongkongu (13-16 maja), były słabo obsadzone, np. w konkurencji sprintu drużynowego kobiet startowały tylko... reprezentantki gospodarzy. W tej samej konkurencji mężczyzn rywalizowały jedynie cztery ekipy. Na wysokim poziomie stał wyścig drużynowy na 4 km na dochodzenie mężczyzn. Zwyciężyli Niemcy (3.52,429) przed mistrzami świata Duńczykami (3.56,800). Startowały jednak tylko trzy drużyny. - To były małe zawody w Azji. Zabrakło najlepszych i to ewidentna porażka UCI. Nasi sprinterzy w ten weekend startowali w zawodach kontrolnych w Apeldoorn razem z Holendrami, Francuzami, Niemcami, i taki sprawdzian jest o wiele lepszy niż w Hongkongu. Kadra średniego dystansu pojedzie na zawody do Brna. W planach są też wyjazdy do Niemiec i Szwajcarii, tak więc staramy się znaleźć jakieś wartościowe zamienniki w Europie - powiedział Leśniewski. "Biało-Czerwoni" nie wybierają się także na trzecie, ostatnie zawody Pucharu Narodów, które mają się odbyć 3-6 czerwca w Cali. - Nie lecimy do Kolumbii w związku z zamieszkami na tle społecznym. Poza tym byłby to bardzo kosztowny wyjazd - dodał Leśniewski. Skład reprezentacji olimpijskiej ma być ogłoszony po mistrzostwach Europy. Ale i tu jest kłopot, ponieważ gospodarzem imprezy (23-27 czerwca) ma być Mińsk, co wywołuje protesty różnych organizacji broniących praw człowieka. - Litwa i Dania już zaoferowały gotowość przeprowadzenia tych mistrzostw. Burzą się federacje narodowe, nie chcą jechać na Białoruś. Zanosi się na duże zamieszanie - skomentował Leśniewski. Kwalifikacje olimpijskie zakończyły się na przełomie lutego i marca 2020 roku mistrzostwami świata w Berlinie. Polacy wystartują na igrzyskach w Tokio w 10 z 12 konkurencji. Zabraknie ich tylko w wyścigu drużynowym na 4 km na dochodzenie kobiet i mężczyzn.