Interaktywne muzeum Tour de Pologne to pierwszy tego rodzaju mobilny salon wystawowy poświęcony historii kolarstwa w Polsce. Mieści wiele unikatowych eksponatów i ciekawostek, nawiązujących do 90-lecia Tour de Pologne i stulecia niepodległości Polski. Marczyński z uznaniem wypowiadał się o idei tej wystawy, która od kwietnia do października odwiedzi dziesięć miast w Polsce. - Aspekt historyczny jest bardzo istotny w naszym sporcie. Ważne, że nie skupiamy się tylko na tym, co się dzieje teraz, tylko pamiętamy o przeszłości. O tym, co się kiedyś działo, o faktach i ludziach, którzy tworzyli historię wyścigu i dyscypliny - zauważył. Zapytany o najwybitniejszą postać w historii polskiego kolarstwie, swój wzorzec, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi: - Ciężko powiedzieć. Każda epoka kolarska była zupełnie różna. Trudno porównywać obecnych mistrzów z mistrzami z czasów powojennych czy przedwojennych. Wtedy było całkiem inne kolarstwo, inna jego otoczka. Oczywiście w młodości miał swoich idoli, którzy przyczynili się do tego, że zaczął uprawiać kolarstwo. - Jak każdy dzieciak śledziłem wyniki najlepszych. W moich czasach byli to Lance Armstrong, Marco Pantani, Jan Ullrich, a w Polsce Zbigniew Spruch, Dariusz Baranowski i Zenon Jaskuła - wyliczył. Dziś 34-letni trzykrotny mistrz Polski w wyścigu ze startu wspólnego (2007, 2011, 2015) i w jeździe indywidualnej na czas (2011) oraz zwycięzca dwóch etapów w ubiegłorocznej Vuelta a Espana sam może być dla młodych przykładem prawidłowego rozwoju zawodowej kariery. Czy wystartuje w jubileuszowym 75. Tour de Pologne, rozgrywanym w 90-lecie pierwszej edycji wyścigu? - Najprawdopodobniej. Wcześniej mam jeszcze start w Tour de France. Wszystko zależy od tego, jak zakończy się ta impreza. Ale moja ekipa Lotto Soudal na pewno będzie w Polsce. Jak co roku przyjedzie tu po zwycięstwo. Przypomnę, że wygraliśmy wyścig dwa lata temu (konkretnie Belg Tim Wellens), a w dwóch ostatnich edycjach byliśmy najlepszą drużyną. Z podobnymi celami przyjedziemy także i w tym roku - powiedział. Na kolarską uroczystość w stolicy przyjechał prosto ze zgrupowania w Sierra Nevada. - To ważny czas w życiu kolarza. Oprócz tego, że odbywamy treningi jak na normalnych zgrupowaniach, to mieszka się i odpoczywa na dużych wysokościach. Stymuluje to produkcję czerwonych krwinek w organizmie, co zwiększa jego wydolność. Taki właśnie cel mają zgrupowania wysokogórskie - wyjaśnił. Po treningach w hiszpańskich górach czeka Marczyńskiego i kolegów z ekipy cykl startów na nizinach. - Mamy przez sobą całą kampanię klasyków ardeńskich, m.in Amstel Gold Race, Walońską Strzałę i Liege-Bastogne-Liege. W tym sezonie, jeśli wszystko będzie się układało zgodnie z planami, oprócz Tour de France wystartuję także we Vuelta a Espana, a więc czekają mnie dwa wyścigi wielkoszlemowe - podkreślił Marczyński.