- Czuję głód ścigania, nie mogę się już doczekać wyścigów. Pewnie każdy kolarz to odczuwa, każdy solidnie trenował, a im bliżej wznowienia sezonu, tym bardziej intensywnie. Czekają nas trzy miesiące ścigania, praktycznie bez przerwy i formę trzeba mieć od początku. Spodziewam się bardzo wysokiego poziomu już na Tour de Pologne - powiedział Marczyński. Ostatnie ponad trzy tygodnie Marczyński spędził w górach Sierra Nevada w południowej Hiszpanii. Na portalach społecznościowych zamieszczał piękne zdjęcia ze swoich treningów. Krajobraz księżycowy - szutrowe drogi, skały, przepaście. Żadnego drzewa, żadnych ludzi. - Rzeczywiście, na wysokości powyżej trzech tysięcy metrów widoki są jak z Księżyca. Trenuję tutaj sam, spotykam bardzo mało ludzi, ryzyko zakażenia koronawirusem jest minimalne. Ile kilometrów przejechałem? Nie wiem, jednostki treningowe liczę raczej w godzinach, ale myślę, że mogło się uzbierać około trzech tysięcy kilometrów miesięcznie - ocenił. Podczas Tour de Pologne 36-letni Marczyński chciałby powalczyć o zwycięstwo etapowe, którego nie ma jeszcze w dorobku, a być może o koszulkę najlepszego "górala". To trofeum zdobył dwukrotnie - w 2012 i 2013 roku. - Chciałbym wypaść jak najlepiej. W naszej drużynie liderem na klasyfikację generalną będzie Belg Tim Wellens, który wygrał już Tour de Pologne (w 2016 roku - PAP). Nie ukrywam, że będzie to dla nas wyjątkowy wyścig. Wystartuje dokładnie w rocznicę śmierci naszego kolegi Bjorga Lambrechta, i w dodatku z tego samego miejsca, z którego wyruszył on do swojego ostatniego etapu w życiu, czyli ze Stadionu Śląskiego w Chorzowie. To będzie szczególny dzień dla całego Tour de Pologne, a zwłaszcza dla naszej drużyny - podkreślił. Wyścig zakończy się 9 sierpnia w Krakowie, rodzinnym mieście Marczyńskiego. Sześć dni później czeka go start w klasyku Il Lombardia, w którym wystąpi razem z Wellensem. - Jeśli chodzi o kolejne wyścigi, to nie mam jeszcze sprecyzowanych planów - wspomniał zwycięzca dwóch etapów Vuelta a Espana 2017. Nie chciał zdradzić, czy wystartuje w największym wyścigu w Hiszpanii. Z powodu koronawirusa tegoroczna edycja Vuelty została przesunięta z przełomu sierpnia i września na sam koniec sezonu - ma się odbyć od 20 października do 8 listopada. Marczyński od wielu lat mieszka w Hiszpanii. W drugiej połowie marca i pierwszej kwietnia, gdy notowano w tym kraju najwięcej przypadków koronawirusa, nie miał możliwości powrotu do Polski, ale znalazł bardzo oryginalny sposób na kwarantannę domową: na swojej działce pod Grenadą zaorał pole i posadził ok. 50 drzewek awokado. - Przez półtora miesiąca bawiłem się w rolnika, dużo czasu spędzałem na łonie natury. Drzewka awokado przyjęły się, rosną, co mnie bardzo cieszy. Najważniejsze, żeby przetrwały pierwszą zimę i jeśli się to uda, później będzie już z górki. Pierwsze owoce powinny być za dwa, może za trzy lata - dodał kolarz ekipy Lotto Soudal. Rozmawiał: Artur Filipiuk