"Motyl z Maastricht", bo taki przydomek nosi 30-latek obok triumfu w Giro zanotował też między innymi drugie miejsce w tym wyścigu (2018), był również drugi w Tour de France (2018). Pechowa kontuzja kolana, której doznał podczas "Corsa Rosa" 2019 sprawiła, że stracił niemal cały sezon. Jak niedawno zdradził, już podczas tamtej przerwy spowodowanej urazem poważnie zastanawiał się nad zakończeniem kolarskiej kariery. Ostatecznie zdecydował się ją kontynuować, a rok 2020 był dla niego całkiem udany. Podczas Tour de France zajął 7. miejsce, skupiając się na pomocy koledze z drużyny, Primożowi Rogliciowi. Był to prognostyk, że problemy związane z urazem są już za nim, a sezon kolejny będzie nowym otwarciem. Jego grupa, Jumbo-Visma zaprezentowała już nawet kalendarz startów kolarza, który jednak - jak się okazuje - nie zostanie najprawdopodobniej wypełniony. W piątek wieczorem, podczas zgrupowania drużyny w Hiszpanii Dumoulin poinformował włodarzy zespołu o zawieszeniu kariery. Decyzja ta podyktowana jest zmęczeniem nieustanną rywalizacją pod presją i związanymi z tym obciążeniami. - Czułem, że trudno mi się odnaleźć jako kolarz - wyjaśniał, dodając przy tym, że priorytetem dla niego jest to, by wszyscy - sponsorzy, rodzina i drużyna - czuli się z jego pracy zadowoleni. Nie ukrywa, iż próbował przemyśleć swoją sytuację, ale codzienny pęd związany z rywalizacją to uniemożliwiał. - Czego chcę? Czy naprawdę dalej chcę być kolarzem? - pytał sam siebie.Trudno powiedzieć, jak długo może potrwać przerwa 30-letniego zawodnika i czy w ogóle powróci on do peletonu. W niedalekiej przeszłości na podobny krok zdecydował się czołowy sprinter świata - Marcel Kittel, który skarżył się na syndrom wypalenia. On już do rywalizacji nie powrócił. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź!