W 2018 roku został pan trenerem Sagana w ekipie Bora-Hansgrohe, ale wiadomo, że wskutek pandemii koronawirusa drużyny przeżywają trudne dni. W niektórych nastąpiły zwolnienia części pracowników. Czy u pana coś się zmieniło? - Nie, nic się nie zmieniło, może poza tym, że prowadzę treningi na odległość. Wciąż jestem trenerem Sagana. Siedzę teraz w domu w Wawrze i pracuję zdalnie. Jak trenuje trzykrotny mistrz świata? Wiadomo z jego publicznych wypowiedzi, że nie jest fanem wyścigów wirtualnych. - Peter przez sześć tygodni ćwiczył u siebie na rowerze stacjonarnym, a w poniedziałek po raz pierwszy wyjechał na trening. Mieszka w Monako i tam kolarze zawodowi mogą już jeździć na zewnątrz. Peter zadzwonił do mnie. Opowiadał, jaką rundę pokonał i że co chwilę mijał znajomych z peletonu. Po tak długiej przerwie każdy chętnie opuszczał dom. Jakie wskazówki otrzymuje od pana? - Po sześciu tygodniach na rolkach Peter musi powoli przyzwyczaić się do szosy. Wystarczy, że jeździ i cieszę się, że nie brakuje mu zapału. W poniedziałek był na rowerze przez trzy godziny. Szczerze mówiąc, nie czujemy presji. Jest jeszcze mnóstwo czasu, żeby przygotować formę. Trzy miesiące do klasyka Mediolan-San Remo, gdzie Sagan prawdopodobnie wznowi sezon. Prawie cztery miesiące do Tour de France. Już w marcu Peter miał niezłą nogę. Szykował się do Mediolan-San Remo, a przy okazji pomógł Maximilianowi Schachmannowi wygrać Paryż-Nicea. Teraz stopniowo będzie odbudowywać formę. Od przyszłego tygodnia będzie już można jeździć we Francji, pewnie niedługo również we Włoszech i będą już inne treningi. Być może pod koniec czerwca albo w lipcu uda się zorganizować zgrupowanie naszej ekipy. Zobaczymy. Wszyscy czekamy, chyba bardziej na decyzje rządów, dotyczące likwidowania obostrzeń w poszczególnych krajach, niż na to, co zrobi UCI. Jak wyglądają treningi prowadzone na odległość? - Treningi śledzę na naszej platformie drużynowej. Jak kolarz kończy trening, to dzięki aplikacji w jego telefonie widzę wszystko na moim komputerze. Zawodnik nie musi nic robić, tylko włączyć bluetooth na telefonie, a ja mam błyskawicznie wszystkie dane: czas treningu, trasę, przejechany dystans, prędkość, generowane waty, tętno itd. W przypadku Sagana przez sześć tygodni nie było większej filozofii, bo trenował w domu. Teraz mam więcej danych i mogę mu coś doradzić.