Od kilku tygodni trwa dynamiczny proces rehabilitacji Katarzyny Konwy. Ma już za sobą pierwsze kroki. Teraz pora na jej koleżankę... "Rita sprawiła wszystkim niewyobrażalną radość, ponieważ po długich tygodniach oczekiwania, odzyskała świadomość". To właśnie na takie słowa czekaliśmy od czasu dramatycznego wypadku z udziałem dwóch kolarek, do którego doszło 1 czerwca w Wilkowicach obok Bielska-Białej. Wówczas w poprawnie jadące poboczem Ritę Malinkiewicz oraz Katarzynę Konwę uderzył z naprzeciwka samochód. Kobiety natychmiast zostały przetransportowane do szpitali. Od samego początku było wiadomo, że przed nimi najtrudniejsza walka - walka o życie. W dużo lepszym stanie od początku była Konwa. To ona ma już za sobą kilka tygodni rehabilitacji, podczas której chce się jej walczyć, niczym na najcięższym kolarskim podjeździe. Teraz czekamy na pierwsze dobre informacje o stanie zdrowia jej przyjaciółki. - Stan Rity od kilku dni zdecydowanie się poprawił. To i tak jest bardzo dużo, jeśli chodzi o krok, jaki został już zrobiony. Ta informacja mogła być przekazana już kilka dni temu, natomiast czekaliśmy z nią, aby stan Rity był na tyle stabilny i powtarzalny z dnia na dzień. Jest to potworny krok do przodu po trzech miesiącach. Jest z nią już delikatny kontakt. W końcu reaguje na jakiekolwiek polecenia zewnętrzne. Do tej pory nie było z nią kompletnie żadnego kontaktu. Nawet teraz jest on minimalny, ale dla nas i dla Rity jest to wielki krok - powiedział Michał Bogdziewicz, trener Malinkiewicz. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy i kiedy kobieta wróci do pełnej sprawności. Normalność jest jeszcze daleko. Na ten moment kolarska mistrzyni Polski porozumiewa się z bliskimi przez uścisk dłoni. Została przeniesiona do Polskiego Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum w Krakowie. - W tej chwili nie jesteśmy w stanie określić, jak długo to potrwa. U Kasi jest dużo lepsza sytuacja. Ona rozpoczęła już rehabilitację wiele tygodni temu. Stawia już pierwsze kroki. Co prawda z chodzikiem, ale już zaczyna chodzić płynnie. Kilka tygodni temu nie mogła nawet stanąć na stopy. Kręciła nimi jedynie delikatne, aby wzmocnić mięśnie i rozruszać po operacjach. Dziewczyny oprócz wszystkich obrażeń miały też połamane wszystkie kończyny - dodał szkoleniowiec kolarki.