"Zgred" ma za sobą trudne miesiące. Przed sezonem 2021 zmienił ekipę - po latach spędzonych w barwach BORA-hansgrohe przeniósł się do UAE Team Emirates. W styczniowych rozmowach był bardzo zmotywowany deklarując, że może to być dla niego nowe otwarcie. Niestety - wiosną wypadał dość słabo i jak przyznał, było to wynikiem zbyt wysokiej motywacji oraz przetrenowania. Do tego ciosem była też rodzinna tragedia - odszedł ojciec kolarza. "Drugi oddech" złapał podczas Tour de France, gdy jako kluczowy pomocnik Tadeja Pogacara miał istotny wkład w jego zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, a w trzecim tygodniu zaliczał się do najlepszych "górali" wyścigu. Podczas "Wielkiej Pętli" nie mógł liczyć na jazdę na własny rachunek. W przeciwieństwie do Vuelty, przed którą deklarował otwarcie walkę o etapowe skalpy. Swój cel osiągnął w niedzielę, wygrywając w kapitalnym stylu 15. etap zmagań. Jak przyznał, sukces - pierwszy po niemal czteroletniej przerwie - zadedykował dwójce swoich dzieci oraz ojcu, którego niedawno musiał pożegnać. - Miałem zły start sezonu. Nie był to łatwy czas dla mnie i rodziny. Zmarł mój ojciec. Chciałem to zrobić dla niego, dla moich dzieci i dla ekipy - mówił "Zgred" na mecie. Jednocześnie niedzielny sukces Majki nie musi być ostatnim w wyścigu. Zaprezentował się ze znakomitej strony, a dodatkowo - zdobył aż 28 punktów do klasyfikacji górskiej, awansując w niej na trzecie miejsce. Niewykluczone zatem, że włączy się także do boju o trykot, który zdobywał już dwukrotnie podczas Tour de France - w 2014 i 2016 roku.