Pierwotnie Giro d’Italia miało się odbyć w maju, ale tak samo, jak w niemal każdej innej dyscyplinie, tak i w kolarstwie, koronawirus wymusił konieczne zmiany w kalendarzach. Opóźniony sezon i nowy kształt kalendarza sprawił, że dla kultowego wyścigu miejsce znalazło się jesienią. Tym samym zadecydowano, że kolarze wyjadą na trasę pierwszego etapu 3 października. Zmieniło się też miejsce startu. Wyścig wyruszy z Sycylii, a nie z Węgier, jak pierwotnie planowano. Najważniejszym jest jednak fakt, że tour w ogóle się odbędzie. Jak zaznaczył Mauro Vegni - dyrektor wyścigu, wszystko może się jeszcze zmienić, ale trwają już prace nad protokołem, który ma zapewnić bezpieczeństwo. "Jeśli w lipcu wszystko będzie wyglądało dobrze, Giro odbędzie się tak, jak zawsze. Jeśli sytuacja się pogorszy, będzie to niepokojące i Giro może być wtedy zagrożone" - powiedział Vegni dla stacji "Tele8".