"Z wielkim żalem i smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Mariana Więckowskiego. Trzykrotny zwycięzca Tour de Pologne zapisał piękne karty w historii polskiego kolarstwa i w naszych sercach... Żegnaj Mistrzu" - taką informację przekazał PZKol. Więckowski zmarł w wieku 86 lat. Był nie tylko kolarzem, ale i trenerem i wieloletnim działaczem Polskiego Związku Kolarskiego."Był trzykrotnym zwycięzcą Tour de Pologne, ale żadna statystyka nie odda jego klasy. Na rowerze i w życiu. Pasjonat kolarstwa, wychowawca młodzieży, dobry duch nawet w najtrudniejszych czasach. Fantastyczny, ciepły Człowiek. Stały gość Tour de Pologne, kolarstwo było jego tlenem. Żegnaj 'Maniuś'" - w takim słowach pożegnał Więckowskiego Lang Team, organizującego Tour de Pologne. Więckowski triumfował w tej imprezie w latach 1954, 1955 i 1956. Był pierwszym kolarzem, któremu ta sztuka udała się trzy razy z rzędu. Urodzony 8 września 1933 roku na warszawskich Szmulkach Więckowski miał 21 lat, gdy w swoim trzecim starcie w Wyścigu Dookoła Polski, jak nazywano wówczas Tour de Pologne, został jego zwycięzcą. Wygrał wówczas w Bielsku czwarty etap, a na większości z 13 odcinków plasował się w czołówce. "Byłem wtedy jeszcze nieopierzonym chłopaczkiem, a w każdym takim wyścigu walka toczyła się od startu do mety. Nie było oszczędzania, patrzenia kto z jakiej jest drużyny. Każdy chciał wygrać. W nagrodę dostałem m.in. niemieckie radio lampowe. Koledzy komentowali: +ale sobie teraz pograsz+. Odbiornik stoi u mnie do dziś, gdzieś na działce. To naprawdę była ładna nagroda, firma znakomita. Każdy, kto mnie odwiedzał zaraz kręcił gałką, szukając "Wolnej Europy". I znajdował" - zaznaczył niegdyś we wspomnieniowej rozmowie z PAP. W tamtej edycji zabrakło na starcie kilku czołowych polskich kolarzy, m.in. Stanisława Królaka. W kolejnej przyszło już Więckowskiemu rywalizować ze starszym o dwa lata i bardziej doświadczonym kolegą z CWKS Warszawa, który za kilka miesięcy, w maju 1956, jako pierwszy Polak wygrał najbardziej prestiżowy w tamtych latach Wyścig Pokoju. Tylko ci dwaj kolarze prowadzili w tym wyścigu w klasyfikacji generalnej. Żółty trykot na mecie w Warszawie, po 10 etapach, założył jednak Więckowski. "Mogę powiedzieć, że Królak przegrał wówczas na własne życzenie. Na przedostatnim etapie z Zakopanego do Kielc, będąc liderem, jechał z tyłu peletonu, a powinien w czołówce, jeśli chciał wygrać wyścig. Gdy przed Mogilanami przebił oponę i został, to nie bardzo miał z kim gonić. Z przodu natomiast wszyscy podkręcili tempo, trochę żeby mu utrzeć nosa" - zaznaczył. Swój pierwszy wyścig Więckowski wygrał z przewagą zaledwie 19 sekund nad kolegą z drużyny CWKS I Stanisławem Bugalskim. W drugim różnica między triumfatorem a drugim Wiesławem Podobasem (CWKS III) wyniosła 6.43. W trzecim zwycięzca uzyskał na zakończenie 1.29 przewagi, ponownie nad bardzo dobrze sobie znanym Bugalskim. Obydwaj na ostatnim, 216-kilometrowym etapie z Torunia do Gdyni, przyjechali na metę ponad minutę przed następnymi kolarzami. Szybciej finiszował Bugalski.