Niedługo po finiszu Tour de France media obiegła informacja o żandarmerii, która w trakcie wyścigu weszła do pokoju Nairo Quintany, jego brata Dayera oraz Winnera Anacony. Do interwencji doszło tydzień temu w środę, o czym poinformowała francuska prasa. Przeszukania miały zostać skierowane w kolumbijską część ekipy kolarskiej Arkea-Samsic. Funkcjonariusze odwiedzili jeszcze dodatkowo pokoje masażystów oraz samochody zespołu. Kilka dni po tym, jak Quintana stał się kolarskim gorącym tematem, w jego mediach społecznościowych pojawiło się oświadczenie. "Aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości, chciałbym potwierdzić, że nigdy nie znaleziono żadnych substancji dopingujących" - napisał Kolumbijczyk. 30-latek twierdzi, że tego dnia władze weszły do jego pokoju, zajmując suplementy witaminowe, które były całkowicie legalne, chociaż być może nieznane francuskim władzom. "Z powołania francuskich władz - i to dobrowolnie - stawiłem się przed prokuraturą, aby odpowiedzieć na każde z ich pytań jasno i z czystym sumieniem. W tym względzie należy podkreślić, że nie byłem przedmiotem żadnego zarzutu ze strony władz" - dodał triumfator wyścigów Giro d’Italia oraz hiszpańskiej Vuelty. Quintana zaznaczył, że przez całą swoją sportową karierę był czysty i nigdy nie używał nielegalnych środków. Cały czas trwa zaś wstępne dochodzenie. Tegoroczną edycję Tour de France Kolumbijczyk zakończył na 17. miejscu. AB