"Kwiato", który w dorobku ma między innymi mistrzostwo świata w wyścigu ze startu wspólnego (2014, Ponferrada) podczas Trofeo Laigueglia zaliczył kraksę, w wyniku której złamał żebro. Uraz nie był jednak prawidłowo rozpoznany i kilka dni później nasz zawodnik wziął udział w Strade Bianche (nie ukończył), a następnie etapowym Tirreno-Adriatico oraz zaliczanym do grona monumentów Mediolan - San Remo. Dopiero po ostatnim z wymienionych grupa poinformowała o jego kontuzji, która była równoznaczna z przerwą od występów. 30-latek pauzował od 20 marca. Do zmagań powróci w tzw. "piwnym wyścigu" - Amstel Gold Race, który odbędzie się w najbliższą niedzielę, 19 kwietnia. Łączą go z nim dobre wspomnienia: w 2015 roku, jadąc w koszulce mistrza świata wygrał imprezę, po finiszu z okrojonej grupy. W 2017 roku był z kolei drugi, a w pięciu dotychczasowych startach tylko raz wypadł z czołowej dziesiątki (11. miejsce w 2019 roku). Tym razem jego forma będzie jednak sporą zagadką, choć mimo złamania żebra Kwiatkowski trenował, i to niemało. Regularnie zaliczał ponad 200-kilometrowe jazdy wraz z kolegami z drużyny.Czy zawodnik z położonej niedaleko Torunia Chełmży będzie liderem swojej drużyny? Trudno stwierdzić (między innymi, mając na względzie jego zagadkową formę), choć w ostatnich dniach z bardzo dobrej strony pokazywali się jego koledzy - Tom Pidcock odniósł pierwsze zawodowe zwycięstwo na szosie podczas Strzały Brabanckiej więc całkiem możliwe, że kwestia tego, dla kogo pracować będzie zespół rozstrzygnie się już na trasie. Niedziela będzie niezwykle emocjonująca również ze względu na fakt, że w kobiecej odsłonie Amstel Gold Race w roli faworytki pojedzie Katarzyna Niewiadoma (Canyon//SRAM), która także zna smak wygranej (triumfowała w 2019 roku).TC