Urodzony w 1999 roku Pidcock to kolejny kolarz młodego pokolenia, który bez kompleksów rywalizuje z o wiele starszymi od siebie przeciwnikami. Jego domeną jest kolarstwo przełajowe, lecz z sukcesami startuje także na szosie i w MTB. Na koncie ma złote medale mistrzostw świata wszystkich trzech specjalności (w kategoriach juniorskich u U-23). Od 1 stycznia Brytyjczyk dołączył do najbogatszej grupy w kolarskim peletonie - Ineos Grenadiers, barw której bronią między innymi Michał Kwiatkowski i Michał Gołaś. W jej barwach będzie mógł liczyć na starty między innymi w najbardziej prestiżowych wyścigach jednodniowych, takich jak Paryż - Roubaix czy Ronde Van Vlaanderen. Zanim jednak Pidcock zdążył zadebiutować w tych imprezach zrobiło się o nim głośno dzięki jego... lekkoatletycznemu wyczynowi.Podczas treningu biegowego, liczącego niespełna 10 kilometrów 21-latek z Leeds uzyskał czas 5-kilometrowego odcinka równy... 13:25. Zerkając na aktualne tabele lekkoatletyczne okazuje się, że byłby to... najlepszy dotąd wynik na świecie, lepszy o 18 sekund od znajdującego się na pierwszej pozycji Nibreta Melaka z Etiopii (13:42). Biorąc pod uwagę sezon 2020, taki rezultat dałby 55. miejsce. Co ciekawe i warte odnotowania, wynik Pidcocka jest o zaledwie 8 sekund gorszy od aktualnego rekordu Polski (13:17), należącego do Bronisława Malinowskiego.Czy możliwym jest, by kolarz uzyskał aż tak rewelacyjny wynik? Cóż, rezultat Pidcocka jest od samego początku kwestionowany, a obserwatorzy zwracają uwagę na fakt, że mógł nastąpić zwykły błąd pomiaru, spowodowany niedokładną lokalizacją GPS. Sam zawodnik ma jednak zamiar wkrótce ponownie sprawdzić, na jak wiele go w tej materii stać.TC