Nikt do końca nie jest w stanie stwierdzić, jak będzie wyglądał sport, kiedy wszystko potencjalnie wróci do normy. Jedną z dyscyplin, której ewentualna reorganizacja może przysporzyć wiele kłopotów, jest kolarstwo. Już długo mówi się o wyścigach bez udziału publiczności, ale jak się okazuje, problemem może okazać się nawet sama jazda w peletonie. Czy skupisko kolarzy jest naprawdę bezpieczne dla ich zdrowia? O tym, że kolarstwo jest sportem podwyższonego ryzyka, przekonują specjaliści z zakresu medycyny. Zdaniem lekarza Hiszpańskiej Federacji Kolarskiej, mówi między innymi o testach, które powinny być ponawiane każdego dnia, jeśli chcemy odczuwać, że rywalizacja nie będzie miała pesymistycznych skutków ubocznych. "Oczywiście jazda na rowerze jest sportem najbardziej podatnym na zarażenie. Są inne dyscypliny, które mają bliższy kontakt, na przykład te związane z walką, ale żadna z nich nie gromadzi tak wielu zawodników jednocześnie. Widzę to w czarnych barwach. COVID-19 zmienił sposób naszego życia. Początkowo wszyscy kolarze będą musieli przejść testy. Lekarze i rywalizujący będą musieli przyjąć formę kontroli zdrowia" - powiedział w "El Mundo" Cesáreo López. Zwraca się również uwagę na problem odsetka chorujących na astmę. Według statystyk, aż 40 procent kolarzy boryka się z astmą. Wśród nich jest utytułowany Chris Froome. To dodatkowy punkt, któremu należy się przyjrzeć, bowiem wirus stanowi większe zagrożenie dla ludzi cierpiących na choroby układu oddechowego.