Ogromny kryzys dotknął cały świat sportu, w tym kolarstwo, które boryka się z wieloma problemami przez epidemię koronawirusa. Odwołane lub przełożone wyścigi, problemy z wypłacaniem pensji dla kolarzy i oczywiście zawodnicza ambicja sportowa, która wisi na włosku. Kryzys dotknął także grupę CCC, z której część kolarzy zostało zawieszonych, zaś wypłaty znacznie zmniejszone. Igrzyska olimpijskie zostały przełożone na 2021 rok, ale kolarze od środy znają termin jednej z ważniejszych imprez - Tour de France. Ten zgodnie z zapowiedzią ma odbyć się na przełomie sierpnia i września (29 sierpnia - 20 września). W rozmowie z belgijskimi mediami Greg Van Avermaet twierdzi, że sytuacja w teamie nie jest łatwa, ale nikt nie ma zamiaru się poddawać. "Tutaj chodzi o przetrwanie zespołu. Personel został zwolniony, ale kolarze też są w trudnej sytuacji. Trwają negocjacje, jak przetrwać ten rok. Trzeba znaleźć kompromis, co nie jest łatwe" - powiedział utytułowany Belg. Na poprzednich igrzyskach w Roi de Janeiro Avermaet zdobył złoty medal. Start w Tokio miał być próbą obrony tytułu mistrza olimpijskiego. Dla niego zmiana terminu igrzysk jest sporym rozczarowaniem. "Na start w igrzyskach byłem bardzo zmotywowany, bo mogłem na nich osiągnąć dobry rezultat. Może będzie tak również za rok" - dodał 35-latek. Dla gwiazdy kolarstwa każdy rok ścigania się w zawodowym peletonie jest już na wagę złota. Wiek być może wkrótce nie pozwoli mu na utrzymanie się w ścisłej czołówce, a to na tym najbardziej mu zależy. Jak przyznaje, nie wie, jak długo jeszcze potrwa jego kariera, ale koronawirus może wpłynąć na jej przedłużenie. "Nie wiem, ile będę się jeszcze ścigać. Z pewnością nie będzie to dziesięć lat, ale kilka już tak. Mam zamiar ścigać się, dopóki nie wygram De Ronde. Będę odczuwał żal, jeśli tego nie osiągnę. Trzy razy byłem już na podium i wtedy mogłem wygrać" - wyznał Greg Van Avermaet.