Bouchard przygodę z rowerem rozpoczął w wieku 14 lat, będąc wyróżniającym się zawodnikiem. Przygodę łączył jednak z nauką, a następnie - studiami, z powodu których występował o wiele rzadziej. W sezonie 2015, jako 24-latek dołączył do amatorskiego zespołu CR4C Roanne, notując kilka godnych odnotowania rezultatów w starciach nawet z zawodowcami. Niestety, rozwój jego kariery zahamował uraz. Z jego powodu zastanawiał się, czy na dobre nie porzucić roweru. Szczęśliwie - zdecydował się po powrocie na szosę spróbować raz jeszcze. Jak się okazało - ze znakomitymi rezultatami. Na wyścig ze sklepu Rywalizując jako amator i łącząc jazdę z pracą w sklepie Decathlon, Bouchard notował w sezonie 2017 znakomite wyniki. Trend ten utrzymywał również w 2018 roku, dając prawdziwe popisy jazdy m.in. podczas Tour Alsace, gdzie startując wciąż z amatorską licencją pokonał m.in. Marca Hirschiego, późniejszego mistrza świata Orlików czy Gino Madera, niedawnego zwycięzcę etapowego na Giro d'Italia. Te wyniki musiały zwrócić uwagę dużych ekip. Po Boucharda zgłosił się Vincent Lavenu, menedżer AG2R La Mondiale. Od sierpnia dołączył do grupy jako stażysta, popisując się aktywną jazdą podczas Tour Poitou-Charentes i trzecią lokatą w Tour du Gevaudan Occitanie. Decyzja mogła być tylko jedna - francuska grupa zaoferowała zawodnikowi profesjonalny kontrakt. Już jako stuprocentowy zawodowiec Bouchard wziął w sezonie 2019 m.in. udział w UAE Tour czy Tour de Pologne, gdzie jechał bardzo aktywnie, pozostając w walce o koszulkę najlepszego górala do samego końca zmagań (ostatecznie w tej klasyfikacji był piąty). Prawdziwym popisem w jego wykonaniu był jednak Vuelta a Espana 2019, gdzie dzięki agresywnej postawie na etapach i dobrej kalkulacji wywalczył trykot "górala", inkasując zdecydowanie najwięcej punktów. To właśnie po tym sukcesie zrobiło się o nim naprawdę głośno. Co ciekawe, z perspektywy czasu sam tego sukcesu przesadnie nie przecenia. - To końcówka sezonu, wielu kolarzy tam debiutuje - mówił, poproszony o wspomnienie tamtego wyniku. Nie docenia swych sukcesów O wiele wyżej Bouchard stawia skalp, który zdobył przed kilkoma dniami - koszulkę najlepszego "górala" Giro d'Italia, wywalczoną po trzytygodniowym boju i rywalizacji między innymi z zawodnikami z czołówki klasyfikacji generalnej. - Etapy były tu dłuższe, a poziom intensywności o wiele wyższy - zauważył, choć nie omieszkał wspomnieć... że i tak miał sporo szczęścia. Gdyby bowiem walczył o nią również zwycięzca całego wyścigu, Egan Bernal, prawdopodobnie Francuz byłby bez najmniejszych szans. - Gdyby trzy lata temu, kiedy zaczynałem zawodowy rozdział ktoś powiedział mi, że osiągnę takie wyniki to nieźle bym się uśmiał. Zawsze miałem spore kompleksy względem innych. Im wiele rzeczy przychodzi łatwo, ja muszę na wszystko zapracować.Naturalnym celem dla Boucharda wydaje się teraz koszulka wspinacza najważniejszego wyścigu kalendarza - Tour de France. Tam skala trudności ponownie podskoczy, choć z drugiej strony - względnie łatwy, pozbawiony naprawdę wyczerpujących, górskich odcinków profil trasy zdaje się mu sprzyjać. Z drugiej strony - na pewno pojawi się pokaźne grono konkurentów, a i dwa wcześniejsze sukcesy sprawią, że przeciwnicy patrzeć będą na 29-latka nieco bardziej uważnie. Gdyby jednak udało się mu sięgnąć po sławną koszulkę w grochy, mógłby się pochwalić tym samym osiągnięciem, co Rafał Majka, który podczas "Wielkiej Pętli" zdobywał ją dwa razy. Przy czym nasz rodak nie zgarnął takiego skalpu w żadnym z pozostałych Grand Tourów. TC