Podobnie jak trzy poprzednie ostatni etap, wokół Kozienic (165 km), odbywał się w bardzo upalnych warunkach, przy temperaturze przekraczającej 30 stopni. Nie zniechęciło to zawodników, którzy od pierwszych kilometrów rozpoczęli walkę o każdą sekundę. Już po kilkunastu kilometrach duży peleton pękł, a w pierwszej grupie znalazło się około 30 zawodników z Alanem Banaszkiem (HRE Mazowsze Serce Polski), jadącym w koszulce mistrza Polski Maciejem Paterskim (Voster ATS) i Niemcem Tobiasem Nolde (P&S Metalltechnik). W czołówce nie było jednak prowadzących w wyścigu Norwegów - Lundera i zwycięzcy dwóch etapów Torda Gudmestada. Ambitni zawodnicy Coop nie zrezygnowali jednak z walki o końcowe zwycięstwo. W połowie etapu Lunder przystąpił do samotnego ataku, odrywając się od peletonu i rzucając się w pogoń za prowadzącą grupą. Przez dziesięć kilometrów ścigał czołówkę odrabiając blisko dwuminutową stratę i wreszcie do niej dołączył. Przed startem do sobotniego etapu różnice w klasyfikacji były sekundowe i nic dziwnego, że czołówka walczyła zaciekle na lotnych premiach. Dwie z nich wygrał Banaszek przed Paterskim, odrabiając tym samym sześć z ośmiu sekund straty do lidera. Przed ostatnią premią, na około 40 km przed metą, z czołówki zaatakowała piątka kolarzy, wśród których znalazło się dwóch zawodników Coop z Lunderem oraz Tobias Nolde, Czech Petr Kelemen (Elkov-Kasper) i późniejszy triumfator Juntunen. "Dawno nie widziałem takiej sytuacji. Przez kilkanaście ostatnich kilometrów piątka utrzymywała 10-15 sekund przewagi nad ścigającą ich zaciekle grupą i rozegrała pomiędzy sobą walkę o zwycięstwo" - relacjonował jadący obok grupy uciekinierów sędzia Błażej Grygo. W efekcie ucieczka dojechała do mety 13 sekund przed pogonią, a ta różnica, plus bonifikaty dla czołowej trójki, zadecydowały o losach zwycięstwa. Trzeci na mecie Lunder wygrał cały wyścig, drugi - Petr Kelemen awansował na trzecia miejsce, a drugie zajął bardzo równo jadący w całej imprezie Nolde. Na czwartej pozycji w końcowej klasyfikacji uplasował się najlepszy z polskich zawodników - Banaszek. Na mecie był jednak rozczarowany: "Odrobiłem na tym etapie sześć sekund, zbliżyłem się na dwie sekundy do lidera, ale w decydującym momencie zabrało jednego zawodnika do pomocy i piątka nam odjechała. Liczyłem na więcej, miejsce poza podium jest rozczarowujące i nie zmienia tego fakt, że wygrałem klasyfikację sprinterską wyścigu" - podsumował swój występ najlepszy z Polaków. Na szóstej pozycji ukończył wyścig Dookoła Mazowsza Paterski. W niedzielę większość uczestników Dookoła Mazowsza wystartuje w tradycyjnym wyścigu o Puchar MON w Wysokiem Mazowieckiem.