Wypadek, który przydarzył się w ubiegłym roku brytyjskiemu kolarzowi, mógł skutecznie wykluczyć go z dalszej jazdy w peletonie. Chris Froome doznał w czerwcu 2019 roku urazu mostka, kręgu szyjnego, biodra, łokcia, złamał sobie żebra oraz kość udową. Do upadku doszło podczas treningu. "Nie pamiętam tego wypadku. Wiem tylko to, co relacjonowali mi świadkowie zdarzenia. To wydarzyło się na prostej drodze, na delikatnym zjeździe. Jechałem szybko, zdjąłem rękę z kierownicy, aby wyczyścić nos i w tym momencie podmuch porwał przednie koło" - mówił niemal dwa miesiące po pechowym zdarzeniu Froome. Dzisiaj czterokrotny zwycięzca Tour de France pokazuje fanom, jak wyglądała jego noga po operacji. Drastyczne zdjęcie trafiło do sieci wraz z przejmującym opisem. "Dziękuję szpitalowi w Saint-Étienne, a szczególnie doktorowi Remiemu Phillipotowi za to, że mnie złożyliście i ponownie wpakowaliście na rower. Teraz ten szpital i inne placówki we Francji stoją przed własnym wyzwaniem - COVID-19" - napisał 34-latek. Dla utytułowanego kolarza koronawirus paradoksalnie może być szansą na to, aby ponownie móc stawić się na stracie legendarnego Tour de France. Dzięki przełożeniu wyścigu Froome zyskał cenne dwa miesiące treningu. "Wielka Pętla", zgodnie z nowym planem, ma wystartować 29 sierpnia. Pierwotnie wyścig miał ruszyć 27 czerwca. Zdaniem szefa Ineosu - Dave’a Brailsforda, "to, co sam sobie narzucił, jest nie do pojęcia. Chyba widzi swoją szansę". AB