W nocy z niedzieli na poniedziałek amerykańska telewizja ESPN wyemitowała pierwszą część filmu dokumentalnego o słynnym kolarzu. Premiera była długo wyczekiwana przez dawnych fanów sportowca, a także tych, którzy znienawidzili go za to, że przez lata ich oszukiwał. Twórcy filmu "Lance" zapytali głównego bohatera o stosowanie EPO, czyli tzw. dopingu krwi. Armstrong nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią. A to, co powiedział, jeszcze bardziej może rozsierdzić nieprzychylnie nastawionych do niego kibiców i miłośników kolarstwa. - Po ten rodzaj dopingu sięgałem od 21. roku życia i nie żałuję tego - oznajmił Amerykanin. - Wiem, że nie przysporzy mi to sympatii, ale pod wieloma względami EPO jest bezpiecznym lekiem. Trzeba tylko przyjmować go prawidłowo, pod opieką specjalisty i w odpowiednich dawkach. Jest dużo o wiele gorszych substancji, które można wprowadzić do organizmu.