Po wyścigu elity w kolarskich mistrzostwach świata powiedzieli: Piotr Wadecki (selekcjoner reprezentacji Polski): - Było dobrze do ostatnich 500 metrów. Michał Kwiatkowski był ustawiony za kolarzami, za którymi powinien być. No i coś się wydarzyło. Spłynął o pięć-sześć pozycji i tak już zostało do mety. Reprezentacja, mimo iż była tylko w sześcioosobowym składzie, pojechała bardzo dobrze, czujnie, blisko Michała, by zaoszczędził siły na końcówkę. - Wyścig zaczął być ciężki już 100 km do mety. Próbowali Holendrzy, próbowali Belgowie, ale drużyny ze sprinterami kontrolowały wyścig. W kategorii elity, gdy najlepsze ekipy mają po dziewięciu zawodników, łatwiej jest to robić. I nie udało się zgubić sprinterów - Matthewsa, Kristoffa. Oni przyjechali z przodu i walczyli o medale. Znakomity był Sagan, który odnalazł się dopiero na ostatnim kilometrze. Paweł Poljański (83. miejsce): - Michał nie jest typowym sprinterem. Gdyby górka była bliżej mety, to może sprinterzy nie dojechaliby w czołówce. Michał miałby wtedy, jako doskonały klasykowiec, większe szanse. Czesław Lang (dyrektor Tour de Pologne): - Można było przypuszczać, że szybka jazda i tych kilka górek bardziej zmęczą sprinterów. Jednak widać, że wszyscy byli świetnie przygotowani. Jazda polskiego zespołu bardzo dobra. W końcówce Michał został jednak trochę przyblokowany. Na ostatnim zakręcie był ogromny tłok, Michał zgubił koło i nie mógł już wiele zrobić. Peter Sagan (złoty medalista): - Na ostatnich pięciu kilometrach (gdy odskoczyli Julian Alaphilippe i Gianni Moscon - PAP) pomyślałem, że to jest już przegrane. Ostatecznie decydował finisz. Kristoff ścigał się przed własną publicznością. Przepraszam, że go pokonałem, ale cieszę się z kolejnego zwycięstwa. Chcę je zadedykować Michele Scarponiemu (włoski kolarz zginął na początku roku - red.). On jutro obchodziłby urodziny. Dedykuję wygraną także mojej żonie, która spodziewa się dziecka.