Zdaniem 48-letniego dziś Voigta, który podczas wieloletniej kariery siedemnaście razy wystartował w Tour de France i odniósł 60 zawodowych zwycięstw, główną przyczyną obserwowanej ostatnio serii wypadków jest towarzysząca występom zawodników presja."Presja rośnie. Przez pandemię wciśnięto 200 dni wyścigowych do 100 dni kalendarzowych. Kolarze mają tylko trzy miesiące - sierpień, wrzesień i październik - aby zaprezentować swoje możliwości i zdobyć kontrakt na kolejny sezon. Nikt nie może sobie pozwolić na powiedzenie - poczekam dwa miesiące i wystartuje w wybranych wyścigach" - powiedział w wywiadzie dla "Stuttgarter Zeitung". Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że zawodnicy nie mieli okazji uczestniczyć w mniejszych imprezach, aby przyzwyczaić się do wysokiego tempa wyścigowego i jazdy w dużej grupie. "W tej sytuacji zawodowi kolarze często ryzykują, pędząc na zjazdach z prędkością, do której nie są jeszcze gotowi" - twierdzi Voigt, dodając, że ogólnie rzecz biorąc widzi niezwykle wysokie ryzyko ścigania się na rowerze."W rzeczywistości jest to bardziej niebezpieczne niż Formuła 1" - podsumował były zawodnik, który z racji doświadczenia, zdolności lingwistycznych i popularności w zawodowym peletonie przez wiele lat był nieformalnym rzecznikiem profesjonalnych kolarzy.