Pochodzący z Canberry Vine wziął udział w rywalizacji na trenażerach w 2020 roku. "Nawet pandemia nie osłabia jego entuzjazmu dla kolarstwa" - można było przeczytać wtedy w jego sylwetce. 27-letni obecnie zawodnik miał już wtedy grupę szosową - był zawodnikiem Nero Continental. Była to jednak formacja najniższego, zawodowego szczebla, dająca niewielkie szanse na pokazanie pełni możliwości. Jay Vine zwycięzcą wyścigu World Tour Australijczyk poszedł inną drogą. Wygrał zmagania w wirtualnej akademii, za które nagrodą był kontrakt w grupie "drugiej dywizji" - Alpecin-Fenix. Dołączył do niej przed sezonem 2021 i już w pierwszym roku startów zanotował kilka godnych uwagi rezultatów. Był między innymi drugi w Tour of Turkey, popisując się znakomitą jazdą w górach. Szybko stało się jasne, że to właśnie wspinaczki są jego domeną: wziął udział w Vuelta a Espana, gdzie starał się walczyć o etapową wygraną z ucieczki. Był blisko na 14. etapie, gdy zajął trzecie miejsce. Już te wyniki mogły budzić uznanie, a Vine dopiero się rozkręcał. 2022 rok to drugie miejsca w Tour of Norway i Tour of Turkey, ale przede wszystkim - etapowe skalpy Vuelty. Tym razem wygrywał dwukrotnie, na 6. i 8. etapie. Był faworytem do zdobycia koszulki górala, ale z rywalizacji musiał się przedwcześnie wycofać. Znakomite wyniki specjalisty od wspinaczek sprawiły, że zgłosiła się do niego ekipa UAE Team Emirates, w barwach której jeździ między innymi triumfator Tour de France z 2021 roku, Tadej Pogacar. W nowych barwach zadebiutował na początku stycznia, w trakcie mistrzostw kraju i... zdobył złoto w jeździe indywidualnej na czas. Jak zaznaczał, zawsze lubił tę specjalność, a teraz, z pomocą dobrego sprzętu może się w tej materii mocno rozwijać. Kolejnym startem Vine'a był Tour Down Under. W jego trakcie nie wygrał żadnego z etapów (dwukrotnie był drugi, raz trzeci), ale okazał się najlepszy w klasyfikacji generalnej, pokonując między innymi Simona Yatesa. Wynik ten to kolejny krok milowy w karierze 27-latka, który zmusza do spojrzenia na niego przed nadchodzącym Giro d'Italia jako jednego z kandydatów do podium klasyfikacji generalnej. A może nawet... czegoś więcej.