To nie był dobry początek szóstego etapu na tegorocznym Giro. Kolarze nie zdążyli przejechać nawet 20 kilometrów, gdy doszło do kraksy, w której nieszczęśliwie uczestniczyli i Roglicz, i Majka, i Mikel Landa (Movistar). W przypadku lidera było to najbardziej widoczne. Słoweniec miał rozerwane spodenki i wyraźne obtarcia. Szybko jednak udało mu się doścignąć zasadniczy peleton (podobnie jak Majce), z którego urwała się grupa kilkunastu kolarzy, osiągając prawie cztery minuty przewagi na 140 km przed metą.