W sobotę na Sycylii rozpoczyna się 103. Edycja Giro d'Italia. Liderem zespołu Bora-Hansgrohe jest Rafał Majka, brązowy medalistka olimpijski, który czterokrotnie zajmował miejsce w pierwszej dziesiątce włoskiego wyścigu. Olgierd Kwiatkowski, Interia: Dokąd zajedzie Rafał Majka na Giro d'Italia? Na podium? Zbigniew Klęk, pierwszy trener Rafała Majki z WLKS Krakus Swoszowice: - Jest dobrze przygotowany fizycznie i psychicznie. O to się nie boję. Tu wszystko gra. Ważne, żeby dopisało szczęście. W kolarstwie zawsze mamy wkalkulowane ryzyko upadków, defektów, które mogą zaprzepaścić cały wysiłek. Jeżeli wyścig przejedzie się bezpiecznie, to jest już sukces. Mamy pandemię, nie wiadomo co z tego wyniknie, ale na wszystkich to, co związane z wirusem, działa jednakowo. Rafał nastawiał się od początku sezonu na dobry występ w Giro. Będzie walczył o najwyższą pozycję. Co może mu jeszcze przeszkodzić w odniesieniu sukcesu, może pogoda? Wyścig odbywa się w październiku i może być zimno? - Dobrze by było, żeby na przełęczach nie spadł śnieg. Ale i tak najważniejsza jest dyspozycja. Jak "jest noga", to żadne okoliczności nie przeszkadzają. Rafał Majka lubi Giro. Startował cztery razy w tym wyścigu i za każdym razem zajmował miejsce w pierwszej dziesiątce. Z czego to wynika? - Tak bym nie powiedział. On lubi wszystkie toury. Na Tour de France wygrał trzy etapy, dwa razy wygrywał klasyfikację górską we Francji, na Vuelcie był trzeci. Mało jest takich kolarzy, którzy mają takie wyniki. A ile razy był w pierwszej dziesiątce wielkich tourów? To stawia go wysoko w światowym peletonie. Nie ma jeszcze kontraktu na przyszły sezon, można się więc spodziewać, że niedługo go podpisze? - Nawet jeśli wiem coś o tym, to nic nie mogę powiedzieć. Różne są przecieki. Grupa, która podpisze kontrakt, przekaże informację oficjalnie. Takie nazwisko jest w cenie. Jestem bardzo spokojny o przyszłość Rafała. A wielu zawodników ma problemy z podpisaniem umowy. Macie ze sobą kontakt? - Stale piszemy do siebie, albo rozmawiamy. W trakcie treningów na Etnie wymienialiśmy dużo uwag. Rafał był bardzo z nich zadowolony. Podczas wyścigu będzie trudniej nam się kontaktować. Jest etap, potem przemieszczanie się kilkadziesiąt kilometrów do hotelu, kolacja, masaż, odpoczynek. Wyścig kolarski to nie mecz piłkarski, podczas którego wychodzi się i wchodzi do tej samej szatni. To prawie cały miesiąc wyrzeczeń. Może to za odważne pytanie, ale czy sądzi pan, że w tym roku nagrodą za takie wyrzeczenia Rafała może być zwycięstwo w Giro? - Dlaczego nie? W górach wszyscy będą musieli liczyć na siebie. Pomocnicy wcale już tak nie pomagają, jak dawniej. Pewne jest to, że to w tej chwili jedyny Polak, który może wygrać wielki tour. Wierzę w to. Doczekałem się już medalu olimpijskiego i myślę, że doczekam się zwycięstwa w wielkim tourze swojego wychowanka. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski