- Oczywiście nie mam szans w klasyfikacji generalnej. Nie stwierdzono żadnych złamań, co jest dobrą wiadomością, ale moje kolano jest bardzo spuchnięte - powiedział po badaniach lekarskich. - Na ostatnich kilometrach nie byłem w stanie rozwinąć prędkości i nie wiem jak będzie na jutrzejszym etapie - dodał triumfator Giro 2017 i drugi zawodnik ubiegłorocznej edycji. We wtorek Holender dojechał do mety w miejscowości Frascati ponad cztery minuty po liderze wyścigu Primożu Rogliczu. 16 sekund do Słoweńca stracili jego najgroźniejsi rywale: Brytyjczyk Simon Yates, Włoch Vincenzo Nibali i Kolumbijczyk Miguel Angel Lopez, a także Rafał Majka, który zachował szóstą lokatę. Większą stratę - 42 sekundy - zanotował Hiszpan Mikel Landa, ale jego ekipa Movistar miała powody do świętowania, bo zwycięstwo etapowe odniósł drugi z jej liderów, Ekwadorczyk Richard Carapaz. W klasyfikacji generalnej Roglicz wyprzedza o 35 sekund Yatesa, co jest największą przewagą między pierwszym a drugim zawodnikiem po czterech etapach Giro od 1995 roku. Majka traci do lidera 49 sekund.