Zwycięzca wyprzedził o siedem sekund Holendra Thymena Arensmana (Team DSM). Trzecie miejsce, ze stratą 1.24, zajął Australijczyk Jai Hindley (Bora-Hansgrohe), a tuż za nim finiszował Carapaz. Dzięki zdobytej bonifikacie Hindley zmniejszył do trzech sekund stratę do Ekwadorczyka. Obaj z kolei powiększyli przewagę nad trzecim w klasyfikacji generalnej Portugalczykiem Joao Almeidą (UAE Team Emirates), który w Aprice stracił do nich 14 sekund. Po dniu przerwy kolarze na kolarzy czekał bardzo trudny etap, z czterema wymagającymi podjazdami i największym przewyższeniem w tegorocznej edycji Giro (5268 metrów). Przed rozpoczęciem pierwszego z nich - Goletto di Cadino - uformowała się 21-osobowa ucieczka, w której nie było żadnego z faworytów wyścigu. Podczas kolejnych wspinaczek czołówka topniała, a w końcówce z przodu zostali tylko Hirt i Arensman. Czech pierwszy wjechał na ostatni szczyt na trasie - Santa Cristina i z 15-sekundową przewagą nad Holendrem rozpoczął zjazd do mety. Mocno ryzykował, ale opłaciło się, bo w wieku 31 lat cieszył się z życiowego sukcesu. "Za każdym razem, kiedy słyszę o Mortirolo (przełęcz na trasie etapu), to chcę uciekać. Były trudne momenty. Na ostatnim podjeździe miałem problem z rowerem, łańcuch podskakiwał. Potem na zjeździe łapały mnie skurcze. Miałem wszystkie te problemy, ale chciałem po prostu walczyć do samego końca" - powiedział popularny "Janek", który w klasyfikacji generalnej przesunął się na dziewiąte miejsce. Doskonale znany polskim kibicom Hirt odniósł piąte zwycięstwo w karierze, ale po raz pierwszy w imprezie tej rangi. W 2016 roku wygrał etap i cały wyścig Dookoła Austrii, a w tym sezonie zwyciężył na etapie i w klasyfikacji generalnej Dookoła Omanu. W latach 2015-17 ścigał się w barwach CCC Sprandi Polkowice, a w sezonie 2020 w występującym wtedy w elicie CCC Team.