Szaleńcza jazda po górskich szlakach, pokonywanie trudnych tras i zjazdów z licznymi przeszkodami, a to wszystko przy ekstremalnych prędkościach. Na tym w skrócie polega enduro, dyscyplina znana też pod nazwą freeride. Zestaw emocji i przeżyć, których nie można wytłumaczyć słowami komuś, kto nie doświadczył na własnej skórze tej najmłodszej z konkurencji kolarstwa górskiego. Kobieta w kasku, w której żyłach płynie krew ze sporą domieszką adrenaliny to wciąż niecodzienny widok dla widzów. - Połączenie niecodzienne, ale moim zdaniem z roku na rok widać coraz więcej dziewczyn w tej dyscyplinie. Może niekoniecznie z podejściem zawodniczym, ale bardziej rekreacyjnym. Taki widok cieszy. Im nas więcej, tym lepiej. Myślę, że panowie też mogą być z tego faktu zadowoleni. Faktycznie, dziewczyna uprawiająca bardziej ekstremalne odmiany kolarstwa, nierzadko wywołuje różnorodne reakcje. Od radości, przez zdziwienie, po szacunek. Moi znajomi, ci "rowerowi i mniej rowerowi" raczej już się przyzwyczaili do takiego widoku. W kasku, z nowymi zadrapaniami na nogach i rękach... w pełni to akceptują - mówi Katarzyna Burek. Od futbolu amerykańskiego do kolarstwa Kielczanka jest mistrzynią Polski w enduro w kategorii elita kobiet. Co ciekawe, zawodniczka na uprawianie tej niecodziennej wśród kobiet dyscyplin zdecydowała się stosunkowo niedawno. Miłością do kolarstwa pałała jednak od dziecka, ale potem przyszedł czas rozbratu z rowerem, który Burek zaspokajała między innymi grą w drużynie futbolu amerykańskiego. - Przygodę ze sportem zaczęłam od "klasycznego" kolarstwa górskiego już w wieku pięciu czy sześciu lat i dużo czasu w tej branży spędziłam. Po drodze była siatkówka, narty i snowboard, tenis stołowy, piłka nożna a nawet futbol amerykański, ale były to tylko chwilowe rozrywki. Rower odpowiada mi pod wieloma aspektami. Dzięki niemu mam możliwość odkrywać fantastyczne miejsca, obcować z przyrodą, poznawać super ludzi, a rywalizacja sportowa dostarcza mi adrenaliny, od której można się uzależnić. Dlaczego akurat enduro? Najprościej tłumacząc jest to połączenie podjazdów i trudnych technicznie zjazdów. To jest to coś, do czego mnie od zawsze najbardziej ciągnęło - opowiada absolwentka warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Zawodniczka stosunkowo niedawno rozpoczęła swoją przygodę z enduro. Swoje pierwsze zawody w Przesiece zaliczyła trzy lata temu tuż za czołową dziesiątką. W maju kielczanka wróciła z zawodów z cyklu Pucharu Świata na Maderze. - Rozpoczęłam dopiero swój trzeci sezon w tej dyscyplinie. Dopiero, bo młoda już nie jestem. Swój pierwszy start zaliczyłam jakieś trzy miesiące po zakupieniu roweru z pełnym zawieszeniem. Tytuł mistrzyni Polski dał mi więcej możliwości, ale przede wszystkim dostałam ogrom motywacji do dalszej pracy. To zachęciło mnie do wyznaczenia sobie nowych celów sportowych - wyznaje Burek. Kask poszedł na pół Największy podziw dla wyboru dyscypliny pojawia się wówczas, gdy przeciętny obserwator pomyśli o niebezpieczeństwie, jakie czyha na sportowców podczas treningów i wyścigów. Prędkość bywa zgubna i często pozostawia po sobie pamiątki. - Raz złamałam rękę, otarcia naskórka to codzienność, a ostatnio pierwszy raz rozwaliłam kask. Pękł na pół. Takie jego zadanie - pochłonąć całą energię z uderzenia. Należy pamiętać, że kask po porządnym upadku należy dokładnie obejrzeć. Jakiekolwiek wgniecenia w skorupie, czy pęknięcia świadczą o niezdatności kasku do dalszego użytku. Wcześniejsze doświadczenie, pomimo trzyletniego rozbratu z rowerem pomogło zapewne szybciej wdrapać się na obecny poziom. Enduro wymaga niebywałego przygotowania pod wieloma względami. Praca nad siłą i wytrzymałością to podstawa. Do tego należy pamiętać o kasku i ochraniaczach. Moim zdaniem to rzecz obowiązkowa! Do tego sprawny technicznie rower przygotowany do jazdy po szlakach górskich - mówi miłośniczka kolarstwa górskiego. Pasja do sportu, która łączy ze sobą ambicje do osiągania coraz lepszych wyników wymaga niemałego zaangażowania. Aby móc się rozwijać, należy nie tylko solidnie, ale przede wszystkim rozsądnie trenować. - Dobrze czuję się na ziemistych trasach z korzeniami. Większy respekt budzą u mnie głazy. Cały czas muszę pracować nad techniką pokonywania zakrętów i pamiętać o tym, żeby dostarczać organizmowi odpowiednią ilość energii podczas kilkugodzinnego wyścigu. Jeśli chodzi o treningi, u mnie panuje różnorodność. Jeśli chcę zbudować bazę wytrzymałościową to wsiadam na rower szosowy lub klasyczny MTB. Na rowerze enduro odbywają się treningi techniki jazdy oraz takie, które mają za zadanie odwzorować wysiłek z zawodów, czyli podjazdy w tempie i długie zjazdy bez zatrzymywania się. Oprócz tego nie można zapomnieć o siłowni, a w ramach regeneracji basenie - dodała Katarzyna Burek. Kolarz, pisarz, socjolog, fotograf Sporty ekstremalne budzą coraz większe zainteresowanie ludzi na całym świecie. Począwszy od snowboardu i narciarstwa w odmianie freestylowej, poprzez biegi przeszkodowe i sporty motorowodne lub nurkowanie. Jak zdaniem Katarzyny Burek wygląda pozycja enduro na polskim gruncie? - Enduro to najprężniej rozwijająca się dyscyplina w ostatnich latach zarówno na świecie, jak i w naszym kraju. W Polsce co roku powstają nowe trasy o różnych poziomach trudności. Początkujący, jak i dobrze zaawansowani powinni znaleźć coś dla siebie. Zawodników i zawodniczek przybywa, ale w skali świata jesteśmy zdecydowanie mniejszością. Poziomem umiejętności technicznych też odstajemy, ale myślę, że rośnie nam aktualnie prawdziwie zawodnicze pokolenie. Na zawodach pojawia się bardzo dużo młodzieży - dziewczyn i chłopaków, w których na pewno drzemie talent - twierdzi mistrzyni Polski. Póki co enduro jest dla kielczanki dodatkowym zajęciem, która na co dzień uczy w szkole wychowania fizycznego. Na ten moment nie jest możliwe, aby w Polsce traktować tę dyscyplinę jako pracę i móc się z niej utrzymywać. Enduro wciąż jednak zyskuje na popularności. Nie ma też jeszcze zawodowego teamu enduro i sponsorów, którzy chcieliby go wspierać finansowo. To jedna z przeszkód na drodze do profesjonalnego rozwoju w tej dyscyplinie. - Najlepsi zawodnicy starają się wchodzić w układy, by jak najmniej dokładać finansowo z własnej kieszeni. Tu ratunkiem mogą być kontrakty z firmami, których produkty i ich reklamę można powiązać z enduro. Nawiązanie takiej współpracy graniczy z cudem. Natomiast dla zawodników jest to ciężki kawałek chleba, bo okazuje się, że oprócz trenowania czeka mnóstwo pracy w mediach społecznościowych. Musisz posiadać umiejętności reżysera, operatora kamery, fotografa, grafika, pisarza, socjologa, influencera... i Bóg wie kogo jeszcze. Tak to właśnie wygląda z mojej perspektywy - perspektywy amatorki, która postanowiła wejść do świata zawodniczego z chęcią reprezentowania kraju, zmierzenia się z najlepszymi i zdobycia doświadczenia, którym może kiedyś będę mogła podzielić się z aspirującymi młodymi zawodnikami - zakończyła Katarzyna Burek. Aleksandra Bazułka